Strajk zapowiedziany wstępnie na 8 kwietnia potencjalnie może być bardzo poważnym tematem politycznym. Wie to zarówno PiS, jak i opozycja. Wcześniej jednak odbędzie się nauczycielskie referendum. Rządowi pozostaje więc już coraz mniej czasu.
- Przyspieszyliśmy podwyżki i będziemy myśleć o kolejnych - zapewnia premier Morawiecki. Ale krajobraz polityczny wobec nauczycieli zmieniła wypowiedź ministra Krzysztofa Szczerskiego. Dla opozycji to paliwo, które ma pokazać że obóz rządzący nie rozumie sytuacji i w pogardliwy sposób traktuje całe środowisko. "Rząd ma ponad miesiąc, żeby poprowadzić poważne rozmowy i zapobiec #StrajkNauczycieli w czasie egzaminów. Dla dobra uczniów. Bez pogardy, żartów o 500+ i oszukiwania, że nie ma pieniędzy, kiedy są, tylko dla innych" - napisała na Twitterze Katarzyna Lubnauer, przewodnicząca Nowoczesnej.
Dowiedz się więcej: Polityczna wojna o nauczycieli
Politycy Platformy Obywatelskiej zapowiedzieli tymczasem złożenie wniosku do prezydenta Andrzeja Dudy o natychmiastowe odwołanie Krzysztofa Szczerskiego. To reakcja na słowa szefa gabinetu prezydenta o nauczycielach.
Prezydencki minister skomentował w ten sposób słowa szefa Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomira Broniarza, który, po ogłoszeniu przez prezesa PiS "piątki Kaczyńskiego", oświadczył, że rząd rozdaje pieniądze z pominięciem edukacji.
W sondażu przeprowadzonym przez SW Research dla serwisu rp.pl ponad połowa ankietowanych stwierdziła, że strajk w czasie egzaminów maturalnych oraz dla ośmioklasistów to zły pomysł. Przeciwnego zdania jest co czwarty pytany.
- Częściej za strajkiem w dniu egzaminu opowiadają się mężczyźni (32 proc.), osoby powyżej 50 lat (33 proc.) oraz osoby z wykształceniem wyższym (29 proc.). Częściej takie zdanie maja również osoby o dochodzie netto powyżej 5000 zł (33 proc.) oraz badani z miast 100-199 tyś. mieszkańców (34 proc.) - mówi Piotr Zimolzak z SW Research.