NIK przypomina, iż rzetelną i całościową wiedzę o tym, jak przebiega proces dydaktyczny w uczelniach, powinien otrzymywać Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego, by na jej podstawie móc wdrażać mechanizmy doskonalące. Jak jednak zauważa, wiedzy tej pozyskać minister jednak nie może, ponieważ instytucja odpowiedzialna za wydawanie ocen jakości kształcenia na kierunkach studiów (Polska Komisja Akredytacyjna) nie prowadzi spójnych i kompleksowych badań w tym zakresie. - Tym samym Minister nie mógł analizować jakości kształcenia w szkołach wyższych - wskazuje NIK.

Izba podkreśla, że polskie uczelnie dotyka obecnie niż demograficzny (w roku akademickim 2016/2017 studiowało o jedną trzecią mniej osób niż dekadę wcześniej). - Niż skłaniał uczelnie do zaniechania systemowego odsiewu mniej rokujących kandydatów na studia. Na I rok studiów przyjmowano kandydatów na podstawie wyników egzaminów maturalnych, ale bez stosowania minimalnych progów ocen maturalnych - wytyka NIK.

Co więcej, Izba zwraca uwagę, że funkcjonuje wiele kierunków, które boją się utraty dofinansowania związanego z liczbą studentów i przyjmują aż do wyczerpania limitu miejsc, co nie sprzyja konkurencyjności i powoduje obniżenie ogólnego poziomu nauczania, bo konieczne jest dostosowawcze równanie w dół.

- W efekcie braku danych, a zatem i programów zaradczych, polskie uczelnie plasują się na odległych miejscach w światowych rankingach – zarówno pod względem poziomu naukowego, jak i stopnia umiędzynarodowienia - stwierdza w raporcie NIK.