Rozpoczęcie eksploatacji złóż Skogul i Arfugl pozwoli koncernowi pozyskiwać coraz więcej ropy i gazu.
W tym roku PGNiG chce wydobyć z norweskiego złoża Skogul ok. 115 tys. ton ropy. To dużo, zważywszy że eksploatacja ruszyła w marcu, a ubiegłoroczna produkcja surowca zrealizowana przez grupę w tym kraju wyniosła 440,2 tys. ton.
– Współpracujemy z uznanym partnerem, z którym łączy nas bogate doświadczenie w poszukiwaniach i eksploatacji węglowodorów także na innych koncesjach. Bliskość istniejącej już infrastruktury wydobywczej korzystnie wpłynie na koszty produkcji – mówi Jerzy Kwieciński, prezes PGNiG. Chodzi o zlokalizowaną w pobliżu instalację służącą do pozyskiwania surowców z wcześniej odkrytego złoża Vilje (polska spółka ma w nim 24,24 proc. udziałów). Dzięki temu nie trzeba było budować nowej infrastruktury, co pozwoliło na duże oszczędności.

Niskie koszty wydobycia są nie do przecenienia w sytuacji, gdy ceny ropy na światowych rynkach znajdują się znacznie poniżej odnotowywanych jeszcze w 2019 r. Koncern informuje, że zasoby ropy i gazu w złożu Skogul, przypadające na zależną firmę PGNiG Upstream Norway, wynoszą ok. 3,3 mln boe (baryłki ekwiwalentu ropy).
Obecnie koncern dysponuje w Norwegii udziałami w 31 koncesjach. Poczynione dotychczas inwestycje pozwoliły w trzy lata zwiększyć mu zasoby ropy i gazu z 80 mln boe do ok. 200 mln boe. PGNiG wydobywa obecnie surowce z siedmiu norweskich złóż. Poza Skogul i Vilje są to: Skarv, Morvin, Vale, Gina Krog i Arfugl. Produkcja z tego ostatniego ruszyła w kwietniu, co oznacza, że w tym roku wydobycie grupy może być znacznie wyższe niż w latach poprzednich. Również w przypadku złoża Arfugl koszty wydobycia są niskie, co z kolei wynika z podłączenia wykonanego odwiertu do znajdującej się w pobliżu platformy produkcyjno-magazynującej FPSO Skarv.