Spór o Kurdystan należy rozwiązywać zgodnie z konstytucją, i to zadanie dla federalnego sądu najwyższego – mówił w poniedziałek wymijająco Fuad Masum.
Konflikt zaostrzył się po nieuznawanym przez Bagdad i wszystkich sąsiadów referendum z 25 września, w którym 93 proc. głosujących opowiedziało się za niepodległościa irackiego Kurdystanu. 16 października armia rządowa i szyickie oddziały paramilitarne odbiły z rąk Kurdów najważniejsze miasto na północy Iraku – Kirkuk. Leży poza granicami istniejącej od ćwierćwiecza autonomii kurdyjskiej, ale to Kurdowie je kontrolowali od 2014 roku, kiedy przepędzili stamtąd dżihadystów z tzw. Państwa Islamskiego (Daesz).
Kurdowie utracili Kirkuk, i to prawie bez walki, mimo że w negocjacje na miejscu zaangażował się sam Fuad Masum – Kurd i dostojnik z Bagdadu jednocześnie.
Teraz sytuacja jest już tak napięta, że władze federalne sugerują, iż Kurdystan jest takim samym regionem jak każdy inny (od lat ma wielką autonomię, jest quasi-państwem z własną armią), i nie używają nazwy Rząd Regionalny Kurdystanu. Bagdad zignorował propozycję „zamrożenia wyników referendum" niepodległościowego i zawieszenia broni.
– Polska jest dla Iraku ważna. Wielu Irakijczyków zna wasz kraj, wielu tu studiowało. Zależy nam na współpracy w powojennej odbudowie Iraku, bo polskie firmy są dobre, a dwa razy tańsze od niemieckich. Ale chcemy wiedzieć, na kogo Polacy stawiają, czy nie na Kurdów przypadkiem? Bo w Bagdadzie nie ma polskiego ambasadora, a rośnie znaczenie placówki w Irbilu – powiedział „Rz" Ahmed at-Tamimi, dziennikarz telewizji irackiej.