Ministrowie obrony trzech państw postanowili „rozwijać trójstronną współpracę wojskową, szczególnie w dziedzinie cyberbezpieczeństwa, a także prowadzić wspólne ćwiczenia wojskowe mające na celu ochronę rurociągów".
Gruzja natychmiast zaproponowała, by takie manewry przeprowadzić na jej terytorium. „Dzięki NATO mamy odpowiednie warunki" – powiedziała szefowa gruzińskiego resortu obrony Tinatin Chidaszeli. Na terenie Gruzji właśnie trwają wspólne ćwiczenia „Nobel Partner 2016", w których bierze udział około 1300 żołnierzy z Gruzji, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii.
Oświadczenie trzech ministrów oraz trwające w Gruzji manewry wywołały gniewną reakcję Moskwy. „Natowscy wojskowi świadomie destabilizują wojskowo-polityczną sytuację na Zakaukaziu" – oświadczyło rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Rosyjscy eksperci związani z armią już stwierdzili, że to początek formowania nowego sojuszu wojskowego – tym razem na południe od Rosji. Wojskowi i eksperci z Moskwy widzą w tym oczywiście rękę Waszyngtonu. Były szef wydziału współpracy wojskowej głównego sztabu rosyjskiej armii generał Leonid Iwaszow uważa, że Turcja i Azerbejdżan od dawna tworzą coś, co można nazwać sojuszem wojskowym. – Gruzja utraciła samodzielność w polityce zagranicznej (na rzecz USA), a teraz pod naciskiem Stanów Zjednoczonych wszystkie trzy kraje formują sojusz – powiedział.
– Ale taki sojusz będzie trwał krótko: tylko dopóty, dopóki będą nim zainteresowane USA – dodał generał.