Turcja tworzy antyrosyjski sojusz wojskowy

Moskwa zaczyna się obawiać, że Gruzja, Azerbejdżan i Turcja stworzą własny pakt wojskowy.

Aktualizacja: 18.05.2016 07:04 Publikacja: 16.05.2016 20:08

Trzej prezydenci, od lewej: Gruzji – Georgi Margwełaszwili, Azerbejdżanu – Ilham Alijew, Turcji – Re

Trzej prezydenci, od lewej: Gruzji – Georgi Margwełaszwili, Azerbejdżanu – Ilham Alijew, Turcji – Recep Erdogan

Foto: AFP

Ministrowie obrony trzech państw postanowili „rozwijać trójstronną współpracę wojskową, szczególnie w dziedzinie cyberbezpieczeństwa, a także prowadzić wspólne ćwiczenia wojskowe mające na celu ochronę rurociągów".

Gruzja natychmiast zaproponowała, by takie manewry przeprowadzić na jej terytorium. „Dzięki NATO mamy odpowiednie warunki" – powiedziała szefowa gruzińskiego resortu obrony Tinatin Chidaszeli. Na terenie Gruzji właśnie trwają wspólne ćwiczenia „Nobel Partner 2016", w których bierze udział około 1300 żołnierzy z Gruzji, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii.

Oświadczenie trzech ministrów oraz trwające w Gruzji manewry wywołały gniewną reakcję Moskwy. „Natowscy wojskowi świadomie destabilizują wojskowo-polityczną sytuację na Zakaukaziu" – oświadczyło rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.

Rosyjscy eksperci związani z armią już stwierdzili, że to początek formowania nowego sojuszu wojskowego – tym razem na południe od Rosji. Wojskowi i eksperci z Moskwy widzą w tym oczywiście rękę Waszyngtonu. Były szef wydziału współpracy wojskowej głównego sztabu rosyjskiej armii generał Leonid Iwaszow uważa, że Turcja i Azerbejdżan od dawna tworzą coś, co można nazwać sojuszem wojskowym. – Gruzja utraciła samodzielność w polityce zagranicznej (na rzecz USA), a teraz pod naciskiem Stanów Zjednoczonych wszystkie trzy kraje formują sojusz – powiedział.

– Ale taki sojusz będzie trwał krótko: tylko dopóty, dopóki będą nim zainteresowane USA – dodał generał.

– Przede wszystkim nie wiadomo, przeciw komu miałby być formowany. Oczywista odpowiedź (przeciw Rosji) nie jest wcale tak oczywista. Nie wydaje się, by Turcja, członek NATO, zamierzała uczestniczyć w wojennej konfrontacji z Rosją – zastrzega jednak w rozmowie z „Rz" specjalista od Kaukazu Wadim Dubnow, obecnie pracujący w Radiu Swoboda.

Oficjalnie trzej ministrowie mówili o konieczności ochrony rurociągów biegnących przez terytorium ich krajów. Chodzi o gazociąg Baku–Tbilisi–Erzurum (Turcja) i ropociąg Baku–Tbilisi–Ceyhan (port na tureckim wybrzeżu Morza Śródziemnego). Ale też o ochronę tworzonej dopiero linii kolejowej (a w przyszłości być może i autostrady) Baku–Tbilisi–Kars, która miałaby być częścią Jedwabnego Szlaku z Chin do Europy. Wszystkie trzy państwa zamierzają uczestniczyć w tym projekcie, umożliwiając przewóz chińskich towarów z pominięciem Rosji.

Według rosyjskich ekspertów te linie przesyłowe i komunikacyjne mogłaby zaatakować Armenia, gdyby nastąpiło zaostrzenie konfliktu o Górski Karabach. Na początku kwietnia na linii demarkacyjnej między wojskami azerskimi i ormiańskimi wybuchły gwałtowne walki. Mimo wynegocjowanego po czterech dniach kolejnego porozumienia rozejmowego zbrojne prowokacje z obu stron nie ustają.

Jednak nawet ewentualne połączenie sił wszystkich trzech państw nie wystarczy, by pokonać Armenię i zapewnić bezpieczeństwo rurociągom i liniom komunikacyjnym. – W Armenii jest rosyjska baza i jakiekolwiek zaostrzanie konfliktu zbrojnego doprowadzi do nieuchronnej konfrontacji z Rosją – przypomina Dubnow.

Przy czym Tbilisi nie zamierzało i nie zamierza uczestniczyć w konflikcie z Erewanem. Od dziesięcioleci armeńska gospodarka funkcjonuje w miarę normalnie tylko dzięki tranzytowi przez Gruzję. Jednocześnie zaś Azerbejdżan nie wykazuje chęci, by psuć sobie stosunki z Moskwą. Baku nie wsparło Tbilisi w wojnie z Rosją w 2008 roku, nie wiadomo, dlaczego miałoby to robić teraz.

Jednak ministrowie obrony trzech krajów zapowiedzieli wspólne przygotowanie memorandum o współpracy wojskowej. A pierwsze wspólne manewry miałyby się odbyć wiosną 2017 roku.

Opinia

Aleksandr Chramczichin, wicedyrektor Instytutu Analiz Wojskowych i Politycznych w Moskwie

Zarysowujące się porozumienie na pewno nie jest próbą nieformalnego rozszerzenia NATO. Turcja zawiera go wyłącznie jako Turcja, a nie jako członek sojuszu. Ankara odnosi się do NATO coraz chłodniej (tak jak i inni członkowie tej organizacji) i zwraca się do niego tylko wtedy, gdy potrzebuje ochrony przed Rosją (np. po zestrzeleniu w listopadzie ubiegłego roku rosyjskiego samolotu).

Azerbejdżan nie ogłaszał zaś zamiarów wstępowania do NATO. Gruzja ogłaszała, ale – co dla wszystkich jest jasne – nie zostanie do niego przyjęta, tak zresztą jak i Ukraina.

Oba kraje bowiem mają nieuregulowane problemy graniczne, i to z Rosją. Mówienie o ich członkostwie w sojuszu ma obecnie charakter wyłącznie polityczny czy propagandowy.

Można natomiast powiedzieć, że ewentualny sojusz na Zakaukaziu Gruzji, Azerbejdżanu i Turcji byłby alternatywą, zastąpieniem NATO. Sojusz jest już niedziałającą strukturą i dla nikogo nie jest to tajemnicą. Porozumienie trzech państw zastępowałoby go na południu. Tak samo zresztą jak na północnej flance współpraca wojskowa państw nordyckich (zacieśniająca się od wiosny 2015 roku współpraca między Danią, Norwegią, Szwecją, Finlandią i Islandią – z których tylko dwa pierwsze należą do NATO).

Nie wiadomo, jak długo potrwa współpraca wojskowa na Zakaukaziu. W największej mierze zależy to od przebiegu konfliktu Zachodu z Rosją. Jeśli nastąpi jego złagodzenie w formie np. częściowego zniesienia sankcji, takie inicjatywy w sposób naturalny powinny obumierać. Ale obecnie niczego nie można przewidzieć. —al

Ministrowie obrony trzech państw postanowili „rozwijać trójstronną współpracę wojskową, szczególnie w dziedzinie cyberbezpieczeństwa, a także prowadzić wspólne ćwiczenia wojskowe mające na celu ochronę rurociągów".

Gruzja natychmiast zaproponowała, by takie manewry przeprowadzić na jej terytorium. „Dzięki NATO mamy odpowiednie warunki" – powiedziała szefowa gruzińskiego resortu obrony Tinatin Chidaszeli. Na terenie Gruzji właśnie trwają wspólne ćwiczenia „Nobel Partner 2016", w których bierze udział około 1300 żołnierzy z Gruzji, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Kraj
Zagramy z Walią w koszulkach z nieprawidłowym godłem. Orła wzięto z Wikipedii
Kraj
Szef BBN: Rosyjska rakieta nie powinna być natychmiast strącona
Kraj
Afera zbożowa wciąż nierozliczona. Coraz więcej firm podejrzanych o handel "zbożem technicznym" z Ukrainy
Kraj
Kraków. Zniknęło niebezpieczne urządzenie. Agencja Atomistyki ostrzega
Kraj
Konferencja Tadeusz Czacki Model United Nations