W notatkach wysłanych do brytyjskiego rządu Kim Darroch przekazał, że Trump "emanuje brakiem pewności siebie". Ambasador doradzał urzędnikom w Londynie, że chcąc skutecznie rozmawiać z amerykańskim prezydentem, muszą przedstawiać swoje uwagi "w sposób prosty , a nawet tępy".
Rzecznik May odnosząc się do sprawy stwierdził, że wyciek niejawnych notatek był czymś "całkowicie nie do zaakceptowania". Dodał, że kancelaria brytyjskiej premier skontaktowała się już w tej sprawie z Białym Domem.
Trump odnosząc się do całej sprawy stwierdził m.in.: - Nie jesteśmy wielkimi fanami tego człowieka, nie służył Wielkiej Brytanii dobrze.
Brytyjski rząd rozpoczął postępowanie wyjaśniające w sprawie wycieku niejawnych notatek od ambasadora.
Rzecznik premier podkreślił, że "pracą ambasadora jest dostarczanie uczciwych i nieupiększonych opinii". Dodał jednak, że May "nie zgadza się z tymi stwierdzeniami".
Sekretarz ds. handlu Liam Fox powiedział BBC, że wyciek raportów był "nieprofesjonalny, nieetyczny i niepatriotyczny", a ten kto to zrobił zagroził relacjom USA i Wielkiej Brytanii.