Trzeba wykształcić ekosystem, aby to prywatny kapitał zaczął inwestować w innowacyjne startupy. Na razie funduszy, które chciałyby ryzykować swój kapitał, jest bardzo mało. Takie wnioski płyną z debaty zorganizowanej przez „Rzeczpospolitą" w ramach konkursu „Orzeł Innowacji Startup".
Mniej z BRIDdge Alfa
Obniżony został limit finansowania startupów w ramach BRIgde Alfa, jednego z ważniejszych programów NCBR, który miał rozruszać innowacje w Polsce. Jeden projekt może dostać od NCBR do 200 tys. euro. Julia Krysztofiak-Szopa, prezes Fundacji Startup Poland, przypomniała, że wcześniej był limit do 3 mln złotych, co na nasze standardy oznaczało „bez ograniczeń". Bo wg badań fundacji mediana rund inwestycyjnych w polskich startupach to 188 tys. euro. – Podaż pieniądza inwestycyjnego będzie mniejsza, bo prywatny kapitał w Polsce nie jest skory do inwestowania w startupy na poziomie seed i najwyższego ryzyka – mówiła prezes.
Włodzimierz Kuc, p.o. dyrektora działu inwestycji B+R w NCBR, podkreślił, że budżet programu to 2 mld zł. – BRIDge Alfa jest znaczącym graczem na polskim rynku funduszy VC – ocenił. Wyjaśnił, że ograniczenia związane są z nowym rozporządzeniem unijnym Omnibus. – Środowisko startupowe ma prawo poczuć się niesprawiedliwie potraktowane, ale tak samo czuje się NCBR – stwierdził Kuc. – Pracujemy nad tym, aby uruchomić kolejny mechanizm, który zaadresuje lukę kapitałową w przypadku projektów B+R bardzo kapitałochłonnych – dodał.
Dr Jerzy Kalinowski, doradca zarządu KPMG w Polsce, uważa, że BRIdge Alfa był traktowany jako piaskownica dla venture capital. – Tam się mieli ludzie nauczyć, a nagle zmieniono reguły gry. To jest zaburzenie ekonomii działania VC – mówił.
Pieniędzy nie zabraknie
Krzysztof Domarecki, założyciel funduszu Fidiasz EVC, zachęcał, żeby połączyć niektóre fundusze i pracować na większych budżetach. – Zachęcam zarządzających funduszami, żeby zaczęli szukać możliwości koinwestycyjnych z funduszami prywatnymi, kiedy środków brakuje. Najsprawniejsi zarządzający funduszami BRIdge Alfa już to zaczęli robić – mówił. Ocenił, że po dwóch latach poprawi to sytuację inwestycyjną, bo wybór projektów będzie bardziej rygorystyczny.