Efekt niskiej bazy odniesienia dotyczy w szczególności cen paliw, które załamały się w pierwszych miesiącach pandemii. W lipcu, jak wynika z wstępnych danych GUS, paliwa do prywatnych środków transportu podrożały o 30 proc. r./r., po zwyżce o 27,3 proc. w czerwcu.
Paliwa pozostały więc głównym motorem inflacji w Polsce. Tylko w stosunku do czerwca – jak wyliczyli ekonomiści z PKO BP – podwyższyły inflację o około 0,15 pkt proc. Nieco mniej, około 0,1 pkt proc., dodało przyspieszenie wzrostu cen nośników energii do 5,3 proc. r./r. z 4,4 proc. w czerwcu.
Za przyspieszenie rocznej inflacji CPI w lipcu względem czerwca w największym stopniu odpowiadały jednak ceny żywności i napojów bezalkoholowych, które wzrosły o 3,1 proc. r./r., po zwyżce o 2 proc. miesiąc wcześniej. Gdyby żywność drożała nadal w tym samym tempie, co w czerwcu, inflacja w lipcu wyniosłaby 4,7 proc.
Na podstawie wstępnych danych GUS ekonomiści szacują, że tzw. inflacja bazowa – nieobejmująca cen energii i żywności, a przez to silniej powiązana z kondycją polskiej gospodarki niż inflacja ogółem – utrzymała się w lipcu na czerwcowym poziomie 3,5 proc. lub minimalnie wzrosła.
Nowa normalność
Ekonomiści uważają, że inflacja nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa: do końca roku może już stale pozostać powyżej 5 proc. W sierpniu w życie wejdą podwyżki cen gazu dla gospodarstw domowych, które dodadzą do inflacji około 0,1 pkt proc. Przyspieszać może dalej także wzrost cen żywności. Z szacunków GUS wynika bowiem, że tegoroczne zbiory zbóż i warzyw będą niższe niż rok temu. Na to, jak przypomina Soroczyński, nałożą się jeszcze efekty ptasiej grypy i ASF na świecie, które mogą windować ceny mięsa. Zdaniem ekonomistów z ING Banku Śląskiego inflację będą podbijały także zmiany w systemie podatkowo-składkowym w ramach Polskiego Ładu, ale ich ostateczny kształt jest niepewny.
– W kolejnych miesiącach inflacja będzie rosła. Nie zmieniamy zdania, że powrót do celu w średnim terminie jest niemożliwy. Inflacja nie wróci nawet do przedziału dopuszczalnych wahań wokół celu NBP, a więc poniżej 3,5 proc. – nie ma wątpliwości Marcin Mazurek, główny ekonomista mBanku, którego zespół jako jedyny w ankiecie „Parkietu" celnie oszacował inflację w lipcu (przeciętnie analitycy sądzili, że wyniosła 4,7 proc.). Także ekonomiści z banku Pekao oceniają, że nawet w 2022 r. inflacja pozostanie w okolicy 4 proc.