Dotychczas oszczędności krajowych było tak mało, że chcą nie chcąc, trzeba było sięgać także po zagraniczne źródła finansowania, co stało się solą w oku prawicowych polityków.
Jednak już w 2015 r. wartość oszczędności krajowych była ciut wyższa niż inwestycji (po raz pierwszy od początku transformacji), a w 2016 przewaga tych pierwszych jeszcze się zwiększyła – wynika z danych przedstawionych przez GUS. Wartość oszczędności zgromadzonych w 2016 r. sięgnęła 20,9 proc. PKB. Tymczasem stopa inwestycji wyniosła 18,1 proc. PKB. Dla porównania, jeszcze w 2010 r. oszczędności sięgały 16,5 proc. PKB, a inwestycje 20,3 proc.
Oczywiście nie oznacza to, że przedsiębiorstwa i jednostki publiczne nie korzystają z kapitału zagranicznego. Oznacza to raczej, że na poziomie makroekonomicznym udało się osiągnąć stan równowagi.
Ta zmiana ma dwie przyczyny. – Przede wszystkim w zeszłym roku spadła stopa inwestycji, do poziomu najniższego od 1995 r. – zauważa Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. Swoje wydatki rozwojowe ograniczyło zarówno państwo (spadek stopy inwestycji 0 1,1 pkt proc. PKB w porównaniu z 2015 r.), jak i sektor prywatny (spadek o 0,9 pkt proc.).
Z drugiej zaś strony wzrosła sama stopa oszczędności, przede wszystkim gospodarstw domowych. W 2016 r. zgromadziły one 44,6 mld zł, czyli 2,4 proc. PKB. To wciąż mało w porównaniu z innymi krajami, ale prawie dwa razy więcej niż w 2015 (kiedy było to 23,4 mld zł i 1,3 proc. PKB).