Po nieudanym zablokowaniu wyboru Donalda Tuska na kolejną kadencję na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej euro podrożało wobec złotego o 4 gr, do 4,34 zł. Nic dziwnego, skoro premier Beata Szydło po oświadczeniu, że nie poprze konkluzji szczytu, usłyszała od prezydenta Francji Francois Hollande'a: „Wy macie swoje zasady, my mamy fundusze strukturalne".
Rząd musi się pilnować
Obecność Polski we Wspólnocie i napływ funduszy sprawiają, że globalny kapitał chętniej inwestuje nad Wisłą. Ekonomiści są zgodni, że środki z UE poprawiają perspektywę wzrostu naszego PKB i potencjał gospodarki w dłuższej perspektywie.
Podobnie uważają analitycy agencji ratingowych, którzy regularnie wystawiają Polsce swoje oceny wiarygodności kredytowej. – Nie obawiam się antyunijnej retoryki w krótkim okresie, raczej w perspektywie dwóch–trzech lat. Na razie świat się tym nie zajmuje. Rząd zdaje sobie sprawę z tego, że jeśli będzie prowadził politykę europejskiego outsidera, to musi pilnować finansów publicznych, bo jak będziemy w przyszłości potrzebowali pomocy, będzie problem z tym, żeby ktoś wyciągnął pomocną dłoń – mówi Alfred Adamiec, zarządzający aktywami w Niezależnym Domu Maklerskim.
Jego zdaniem już widać próby ułożenia finansów publicznych tak, by agencje ratingowe nie ścięły wiarygodności kredytowej Polski. – Powolutku i po cichu rośnie poziom opodatkowania wielu grup. Widać też próby przeciwdziałania negatywnym efektom obniżenia wieku emerytalnego. Mimo zmian rząd będzie zniechęcać Polaków do wczesnego przechodzenia na emeryturę. Czyli reforma na zasadzie dajemy, ale robimy tak, by nikomu się to nie opłacało. Nie zdziwię się też, jeśli rząd zwiększy podatek bankowy albo zacznie drenować spółki Skarbu Państwa – mówi Adamiec.
Bez paniki
W poniedziałek kurs złotego pozostawał stabilny. Późnym południem za jedno euro trzeba było zapłacić ok. 4,33 zł, za franka 4,03 zł, a za dolara – 4,06 zł. – Wywołana przez polski rząd awantura na ostatnim szczycie UE, co może wśród obserwatorów być odbierane jako przejaw antyunijnej polityki, na razie nie ma bezpośredniego przełożenia na notowania złotego i polskich obligacji. Takiego wpływu nie będzie też miało prawdopodobne ewoluowanie Unii w kierunku Europy kilku prędkości i tym samym wypadnięcie Polski z głównego nurtu – twierdzi Marcin Kiepas, główny analityk Fundacji FxCuffs. Jego zdaniem inwestorzy będą ignorowali niekorzystne dla Polski polityczne sygnały do momentu, dopóki nie zaczną one wpływać na realne zmiany w gospodarce, np. nastroje konsumentów, nastawienie do Polski czy zmiany ratingu.