Obecnie znów świeci się on na czerwono nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale także na poziomie globalnym.

W artykule dla "Fortune" w 2001 roku Buffett opisał ten wskaźnik jako "prawdopodobnie najlepszą miarę aktualnych wycen na rynkach w danym momencie". O co chodzi?

Miara ta, znana w kręgach inwestorów jako "wskaźnik Buffetta", to po prostu całkowita kapitalizacja rynkowa wszystkich amerykańskich spółek w stosunku do PKB USA. Innymi słowy, chodzi o stosunek kapitalizacji giełdowej danego kraju do całkowitego produktu krajowego brutto - pisze Business Insider Polska.

Kiedy jest on poniżej 50 proc., rynek jest bardzo niedoważony; kiedy znajduje się w przedziale od 70 proc. do 80 proc. jest względnie stabilny. Kiedy jednak przekracza 100 proc. - oznacza to, że może tworzyć się bańka spekulacyjna.

Po opublikowaniu danych przez Stany Zjednoczone za II kw. tego roku ulubiony wskaźnik Warrena Buffetta osiągnął swój historyczny szczyt na poziomie 170 proc. PKB USA osiągnęło wtedy wartość 19,4 biliona dolarów, podczas gdy w tym samym okresie amerykańska giełda osiągnęła wartość 33 bilionów. Niektórzy odczytują to jako jasną zapowiedź kolejnego załamania po krachu spowodowanym pandemią.