Szczep koronawirusa B.1.1.7, wykryty w próbce pobranej od 42-letniej Polki, która przyjechała na święta z Wielkiej Brytanii, uważany jest za bardziej zaraźliwy niż dotychczasowy. Wielu ekspertów uspokaja jednak, że nie jest on groźniejszy.
– Ten wirus będzie mutował, ponieważ w cyklach jego powielania, a więc namnażania się w komórce, może dochodzić do błędów w odtwarzaniu sekwencji kwasu rybonukleinowego RNA, którego wirus SARS-CoV-2 ma dużo – mówi prof. Marcin Czech, epidemiolog, były wiceminister zdrowia. I dodaje, że w najbliższym czasie możemy się spodziewać kolejnych mutacji. – Dobrą wiadomością jest to, że, jak się uważa, tzw. brytyjska mutacja nie zmniejsza skuteczności dostępnych szczepionek, a więc osoby zaszczepione powinny być przed nią chronione – uspokaja prof. Czech.
Po informacji z podpoznańskiego laboratorium genXone resort zdrowia postanowił stworzyć sieć laboratoriów badających koronawirusa w kierunku nowych mutacji, które pozwalają stwierdzić, jak migruje wirus – gdzie się pojawia i w jakim czasie dociera do innych miejsc. To z kolei, jak zapewnia prof. Czech, pozwala przewidzieć, jaką przygotować szczepionkę przeciwko wirusom, które pojawiają się co roku, jak np. wirus grypy.
Mutacje mają być zgłaszane do krakowskiego laboratorium pod kierownictwem prof. Krzysztofa Pyrcia.
– Tam przesyłane będą wybrane losowo lub podejrzane próbki do badania znajdującego się w nich kodu wirusa – zapowiedział w czwartek minister zdrowia Adam Niedzielski.