W ubiegłym tygodniu Europejska Agencja Leków oświadczyła, że jak na razie nie ma dowodów na bezpośredni związek ze szczepieniami z użyciem szczepionki AstraZeneca a problemami z krzepliwością i nadal korzyści z użycia szczepionki przewyższają potencjalne ryzyko związane z jej stosowaniem. Ze szczepień z użyciem szczepionki AstraZeneca nie zrezygnowała m.in. Polska, gdzie szczepionka ta ma być podawana obecnie osobom w wieku 69 lat.

Część krajów Unii Europejskiej zdecydowało się na wstrzymanie szczepień AstraZeneką, w tym Niemcy, Francja, Włochy i  Hiszpania, co oznacza, że Polska jest obecnie największym krajem UE, w którym szczepienia tym preparatem są kontynuowane bez przerwy. Dowiedz się więcej: Niemcy, Francja i Włochy zawieszają szczepienia AstraZeneką Prof. Krzysztof Simon w programie „Onet Rano. Wiem” ocenił, że nie powinniśmy wpadać w panikę. - Nie podawajmy tego w tendencji sensacyjnej. Część krajów wstrzymała, ale nie całkowicie, a na dwa tygodnie, a część dlatego, że szczepionka sprawdzała się z mniejszą skutecznością np. u starszych pacjentów czy w przypadku innych wariantów koronawirusa - powiedział. - Wszystkie szczepionki przeszły niezależne badania, gdzie analizowano kilkadziesiąt tys. zaszczepionych, nie stwierdzono czegoś, co by ją dyskwalifikowało. Na 17 mln ludzi na świecie zaszczepionych AstraZeneką, nie ma ani jednego dowodu, by zakrzepica miała związek ze szczepionką - podkreślił wrocławski zakaźnik. Członek Rady Medycznej przy premierze przypomniał, że sam koronawirus może wpływać na rozwój zakrzepicy. - To jest nowy wirus i nas wieloma rzeczami zaskakuje. Z koronawirusem wiąże się tendencja do zakrzepicy - stwierdził prof. Krzysztof Simon.