Ujgurzy, niewolnicy chińskiej władzy i koncernów

USA zakazały importu z chińskich fabryk, gdzie niewolniczo zatrudnia się Ujgurów. W UE słychać podobne apele.

Aktualizacja: 27.10.2020 21:38 Publikacja: 27.10.2020 21:00

Ujgurzy, niewolnicy chińskiej władzy i koncernów

Foto: AFP

Korespondencja z Brukseli

Chińczycy zaprzeczają, ale obrońcy praw człowieka nie mają wątpliwości. Nie tylko w prowincji Sinciang, gdzie mieszka mniejszość ujgurska, ale i w fabrykach w innych regionach Chin zatrudnia się do niewolniczej pracy Ujgurów.

To muzułmańska mniejszość, wobec której Pekin stosuje praktyki – zdaniem jego krytyków – wyczerpujące znamiona kulturowego ludobójstwa. Od 2017 r. Ujgurowie są prześladowani. Ponad milion umieszczono w zamkniętych obozach i tam poddaje się reedukacji: zmuszani do wyrzeczenia się swojego języka, religii, tożsamości kulturowej, a w wielu przypadkach torturowani.

Celem jest uczynienie z nich członków jednolitych etnicznie Chin. Pekin był za to krytykowany, choć nie karany, przez społeczność międzynarodową.

Ale nową fazą wojny wypowiedzianej Ujgurom jest niewolnicza praca. Skalę tego zjawiska ujawniły niedawno organizacje pozarządowe, w tym szczególnie Australian Strategic Policy Institute. Są oni zatrudniani w swojej rodzinnej prowincji, jak też wysyłani do innych prowincji.

Niewolnicy władzy i koncernów

Zdaniem ASPI w warunkach „silnie sugerujących pracę przymusową" Ujgurowie pracują w fabrykach znajdujących się w łańcuchach dostaw co najmniej 82 znanych światowych marek z branży technologicznej, odzieżowej i motoryzacyjnej, w tym Apple'a, BMW, Gap, Huawei, Nike, Samsunga, Sony i Volkswagena. W raporcie szacuje się, że ponad 80 tysięcy Ujgurów zostało przeniesionych z Sinciangu do pracy w fabrykach w całych Chinach w latach 2017–2019. „Z dala od domu przeważnie mieszkają w oddzielnych hotelach robotniczych, przechodzą zorganizowane szkolenia mandaryńskie i ideologiczne poza godzinami pracy, podlegają ciągłemu nadzorowi i nie mogą uczestniczyć w obrzędach religijnych" – piszą autorzy raportu. Liczne źródła, w tym dokumenty rządowe, pokazują, że przeniesieni pracownicy mają przydzielonych opiekunów i ograniczoną swobodę przemieszczania się. Singciang to region, z którego pochodzi 84 procent chińskiej bawełny. A skoro tak, to właściwie każda koszulka eksportowana przez ten kraj może być skażona niewolniczą pracą Ujgurów.

Sytuacja tej mniejszości budzi coraz większe zainteresowanie opinii publicznej na Zachodzie. Charakterystyczne było wystąpienie w jej obronie ze strony Mesuta Ozila, niemieckiego piłkarza tureckiego pochodzenia, gwiazdy angielskiego klubu futbolowego Arsenal. Ozil już w przeszłości naraził się niemieckiej opinii publicznej za swoje spoufalanie się z ówczesnym premierem Turcji Recepem Erdoganem. Teraz jednak jego kariera uległa zamrożeniu, bo po publicznej obronie Ujgurów Chiny, które są wielkim rynkiem dla fanów Arsenalu, właściwie „wygumkowały" go ze wszelkiego rodzaju stron internetowych czy relacji związanych z Arsenalem.

Nie został już zgłoszony na liście zawodników na kolejny sezon Premier League. I choć szefostwo klubu oficjalnie zaprzecza, aby miało to związek z Ujgurami, to media doszukują się właśnie takiej przyczyny sporu piłkarza z jego klubem.

Wykorzystać siłę Unii

Krytyka niewolnictwa Ujgurów może być trudna dla prywatnych firm, jak Arsenal, dla których wielki chiński rynek jest źródłem poważnych dochodów. Jednak państwa mogą sobie na nią pozwolić, bo co prawda też mają znaczne interesy z Chinami, ale ich siła oddziaływania jest większa. Do takiego wniosku doszły Stany Zjednoczone, gdzie przegłosowano sankcje na osoby zaangażowane w program prześladowania Ujgurów, a potem prawo zakazujące importu produktów pochodzących z fabryk, gdzie wykorzystywana jest niewolnicza praca tej społeczności.

Podobne apele pojawiły się teraz w Europie. List w tej sprawie do Ursuli von der Leyen, przewodniczącej Komisji Europejskiej, oraz Valdisa Dombrovskisa, jej zastępcy ds. handlu, skierowała grupa eurodeputowanych. „W obliczu poniżenia Ujgurów Europa musi działać na rzecz ochrony ich życia i podstawowych praw. UE powinna wykorzystać swoją siłę handlową i rynkową, aby chronić podstawowe zasady, które zostały wzbogacone w naszych traktatach i którymi kierujemy się w naszej polityce zewnętrznej. Podobnie jak Stany Zjednoczone ostatnio zrobiły to po prawie jednogłośnie przyjętym przez Izbę Reprezentantów zakazem importu, Europa pilnie potrzebuje stworzyć czarną listę chińskich firm zamieszanych w ujgurską pracę przymusową" – brzmi fragment apelu. Podpisało się pod nim 100 europosłów ze wszystkich ugrupowań – od komunistów, przez socjalistów, liberałów, chadeków, po konserwatystów. Wśród nich trójka Polaków: Anna Fotyga i Witold Waszczykowski z PiS oraz Radosław Sikorski z PO.

Korespondencja z Brukseli

Chińczycy zaprzeczają, ale obrońcy praw człowieka nie mają wątpliwości. Nie tylko w prowincji Sinciang, gdzie mieszka mniejszość ujgurska, ale i w fabrykach w innych regionach Chin zatrudnia się do niewolniczej pracy Ujgurów.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762
Świat
Ekstradycja Juliana Assange'a do USA. Decyzja się opóźnia