Dochody całego sektora finansów publicznych w II i III kwartale 2020 r. okazały się o 1,3 proc. wyższe niż rok wcześniej – wynika z analizy „Rzeczpospolitej" ostatnich danych Eurostatu. W porównaniu z innymi krajami Unii wypadamy całkiem nieźle.
Wzrost w tym okresie zanotowały jeszcze tylko Litwa, Łotwa, Estonia i Bułgaria, z czego jedynie na Litwie był wyższy niż u nas – 2,5 proc. W pozostałych krajach pandemia odcisnęła na finansach publicznych znacznie większe piętno. Przykładowo dochody publiczne w Grecji załamały się o ponad 15 proc., w Hiszpanii – o 8,4 proc., w Niemczech – o 6,6 proc., a w Szwecji – o 3,2 proc. Dla porządku trzeba dodać, że we wszystkich krajach najgorszy był II kwartał, a III wszędzie przyniósł poprawę.
Skąd ta relatywnie dobra sytuacja w Polsce? – Po części może to wynikać z tego, w jaki sposób rekompensowane są ubytki np. w systemie ubezpieczeń społecznych, wynikające z pomocy państwa w zakresie zwolnień ze składek ZUS – zauważa Aleksander Łaszek, główny ekonomista Fundacji FOR. – Ale też spadek PKB, aktywności gospodarczej w Polsce był stosunkowo płytki na tle krajów UE. A wartość wpływów z podatków jest ściśle powiązana ze stanem gospodarki – podkreśla.
Dane Eurostatu wpisują się w informacje resortu finansów pokazujące, że po wiosennym załamaniu dochody podatkowe w pewnej mierze się odbudowały. Zwłaszcza te od konsumpcji, czyli VAT (które na koniec roku mogą być o ok. 2 proc. wyższe niż rok wcześniej), a także z podatku od dochodów firm. Za to z PIT pozostają o ok. 5 proc. niższe niż rok wcześniej.
– Dochody podatkowe są spójne z obrazem gospodarki w ubiegłym roku – komentuje Adam Antoniak, ekonomista Banku Pekao SA. – Po wiosennym spadku konsumpcja wyraźnie wzrosła, co wpłynęło na VAT. Ciekawe, że jeśli chodzi o konsumpcję towarów, mogła się ona uplasować nawet na poziomie wyższym od zwykłego trendu. Tak pokazują badania prowadzone w USA czy strefie euro, a w Polsce mogło być podobnie. Mógł się pojawić tzw. efekt gniazdowania, czyli większych wydatków na sprzęt gospodarstwa domowego czy remonty, w efekcie tego, że więcej czasu musimy spędzać w domu – wyjaśnia Antoniak. Spadki w PIT można zaś wyjaśnić tym, że jednak część osób straciła pracę, a stopa bezrobocia wzrosła. Część też osób ze względu na lockdown, także ten jesienny, otrzymuje niższe wynagrodzenia, co oznacza niższą podstawę dla PIT.