Czytaj także: KO: grubsze portfele dla aktywnych
Do tego trzeba także doliczyć 13. emeryturę oraz rozszerzenie 500+ na każde dziecko. Te programy idą zgodnie z harmonogramem (czyli realizacja w 2019 r.), ale warto przypomnieć, że ich koszty (odpowiednio 8,7 mld zł oraz 10 mld zł w tym roku) również nie były przewidywane w ustawie budżetowej na 2019 r. W sumie takie nieplanowane obciążenia sięgają ok. 25 mld zł – wynika z analizy „Rzeczpospolitej". To znacząca kwota sięgająca 6 proc. wydatków budżetowych ogółem.
– Finanse publiczne nie są z gumy, a każdy wydatek publiczny i każdy podatek odciska na nich swoje piętno – zaznacza Karol Pogorzelski, ekonomista ING Banku Śląskiego. – Jednak sama ustawa budżetowa jest dokumentem bardzo elastycznym i pisanym z dużą rezerwą. Przykładowo, w ubiegłym roku dochody okazały się o 25 mld zł wyższe, a wydatki o 7 mld mniejsze niż zakładane. W ten sposób w budżecie znalazło się 32 mld zł – wylicza Pogorzelski.
– W 2019 r. byłoby podobnie, gdyby nie przedwyborcze projekty wydatkowe rządu – dodaje Pogorzelski. Jego zdaniem w sytuacji szybkiej realizacji tych obietnic w tym roku można spodziewać się sporego deficytu, ale jednak na założonym poziomie, czyli ok. 28,5 mld zł. – Ustawa budżetowa nie będzie więc wymagać nowelizacji, tym bardziej że blisko połowę kosztów ekspansji fiskalnej państwa w zakresie zmian w PIT wezmą na siebie samorządy, a część nowych wydatków wróci do budżetu poprzez podatki – analizuje Pogorzelski.
Za to zdaniem Adama Antoniaka, ekonomisty banku Pekao SA, prawdziwym sprawdzianem dla kondycji budżetu państwa będzie końcówka roku. – Budżet charakteryzuje się elastycznością i jednocześnie swoistą sezonowością – mówi Antoniak. – Większa część wydatków jest realizowana pod koniec roku i podobnie będzie i w tym roku, ponieważ koszty większości nowych programów będą skoncentrowane w czwartym kwartale. To, czy będzie konieczna nowelizacja budżetu, wyjaśni się właśnie wówczas. Jeżeli jednocześnie w tym czasie obniży się dynamika wpływów podatkowych, to pod koniec 2019 r. może pojawić się potrzeba nowelizacji ustawy. Ewentualne podjęcie takich działań przed wyborami wydaje się mało prawdopodobne – zaznacza Antoniak.
Ekonomiści są za to zgodni, że większe napięcia w budżecie pojawią się w 2020 r. oraz 2021 r., wraz ze spodziewanych spowolnieniem gospodarczym. – W założeniach do projektu budżetu państwa na 2020 r. zbyt mało miejsca poświęcono strategicznym decyzjom dotyczącym przychodów i wydatków budżetu – piszą w opinii do projektu organizacje pracodawców. – Założenia powinny jednoznacznie wskazywać, kogo i jak państwo chce obciążać, a kogo nie, oraz na co państwo chce wydawać środki publiczne i dlaczego. Jest to przedmiotem wyboru i właśnie takie pytania powinny być podstawą do dyskusji – zaznaczają eksperci.