Budżet odrabia straty. Czy rządowi wystarczy na nowe prezenty?

Na szybszym od oczekiwań wzroście PKB oraz inflacji korzysta także kasa państwa i notuje rekordowe nadwyżki. Ale to nie musi oznaczać, że stać nas na planowaną przez rząd ekspansję fiskalną.

Aktualizacja: 17.06.2021 06:30 Publikacja: 16.06.2021 21:00

Budżet odrabia straty. Czy rządowi wystarczy na nowe prezenty?

Foto: PAP/Marcin Obara

Budżet państwa wygląda coraz lepiej. Po maju nadwyżka dochodów nad wydatki wynosiła aż 9,4 mld zł. Był to już drugi miesiąc z rzędu z tak imponującym wynikiem. Wpływy z podatku VAT oraz PIT rosną zaś w tempie dwucyfrowym i są wyższe o ponad 20 proc. w porównaniu z okresem styczeń–maj 2020.

Odbicie z dołka

– Gospodarka rozkręca się szybciej, niż można się było spodziewać, szybko rośnie w szczególności popyt krajowy, który jest głównym źródłem dochodów budżetu – wyjaśnia Piotr Bielski, ekonomista Santander Bank Polska. – Jednocześnie mamy podwyższoną inflację, a im bardziej drożeją usługi i towary w sklepach, tym większymi wpływami z VAT może cieszyć się resort finansów – dodaje.

Czytaj także: NBP zasilił kasę państwa prawie 9 mld zł zysku

Poza tym całkiem niezła jest sytuacja na rynku pracy. Pracodawcy szukają pracowników i podnoszą wynagrodzenia, co z kolei przekłada się na budżetowe zyski z PIT. – Trzeba też pamiętać o efekcie dołka, bo pierwsze pięć miesięcy ubiegłego roku to jednak okres pierwszego lockdownu, który najmocniej uderzył w aktywność gospodarczą i budżet państwa – zaznacza Bielski. Wówczas wpływy z VAT oraz PIT (w okresie styczeń–maj) spadły rok do roku po ok. 8,5 proc.

Przeciętne wyniki

W kolejnych miesiącach możemy również zobaczyć spore nadwyżki w budżecie państwa. – Szczególnie w czerwcu, gdy uwzględniona zostanie wpłata zysku NBP w wysokości ok. 8,9 mld zł – komentuje Karol Pogorzelski, ekonomista ING Banku Śląskiego. – Można szacować, że w ogóle budżet będzie na plusie aż do listopada, a o tym, jak duży będzie deficyt w tym roku, dowiemy się zapewne dopiero w grudniu – mówi Pogorzelski. Dopiero bowiem na koniec roku resort finansów dokonuje największych przesunięć w wydatkach, ustalając ostateczny wynik.

Czytaj także: Skąd rząd weźmie pieniądze na ochronę zdrowia?

W sumie można powiedzieć, że budżet odrabia już straty po pandemii, ale zdaniem ekonomistów wcale to nie znaczy, że finanse publiczne są w świetnej kondycji. – Raczej można mówić o normalizacji – uważa Pogorzelski. Jak wylicza, w samym maju dochody podatkowe były już raczej przeciętne lub nawet poniżej średniej.

– Odbicie po załamaniu w zeszłym roku jest oczywistością, nieco inaczej wygląda sytuacja, jeśli porównamy się z „normalnym" rokiem, czyli 2019 – zaznacza też Sławomir Dudek, główny ekonomista Fundacji FOR. W takim ujęciu dochody z CIT są wciąż niższe, a dochody budżetu ogółem wzrosły o 8,2 proc. – Jak na dwa lata to już mało imponujące odbicie, nie ma mowy o żadnym sukcesie. Tym bardziej że inflacja rozpędziła się do 5 proc., a wartość nominalna PKB zwiększyła się o 11 proc. – ocenia Dudek.

Epatowanie sukcesem

Gorzej, że takie wyliczenia nie powstrzymują polityków przed epatowaniem nadwyżkami w kasie państwa. Zdaniem Dudka to błąd, bo wzbudza postawy roszczeniowe i oczekiwania, że stać nas na nowe obietnice wyborcze.

– Polski Ład oznacza wzrost wydatków w relacji do PKB. Jeśli nie chcemy realizować tego programu z deficytu, również dochody państwa powinny zwiększyć się w odpowiednim stopniu do PKB. A tymczasem spadają – zaznacza Dudek. – Wykonanie budżetu w tym roku wcale nie pokazuje, że w finansach publicznych jest miejsce na Polski Ład – podkreśla.

Deficyt może spadać

Tak surowej oceny nie podzielają inni ekonomiści. – Trudno powiedzieć, czy stać nas na Polski Ład, ponieważ nie znamy łącznych kosztów tego programu – odpowiada Bielski. – Na pewno nie będzie on korzystnie wpływał na kondycję budżetu państwa, ale na razie nie widać, by skala skutków finansowych była przeolbrzymia. Jeśli tak, to być może rzeczywiście Polski Ład zmieści się w obecnych finansach publicznych i uda się nawet zrealizować zapowiadaną redukcję deficytu – uważa Bielski.

Rząd prognozuje, że już w 2024 r. deficyt sektora finansów publicznych spadnie poniżej 3 proc. PKB z 7 proc. PKB w 2020 r., zaś zadłużenie – po wzroście do 60 proc. PKB w 2021 r. – spadnie do 57,9 proc. w 2024 r.

– Bieżąca sytuacja budżetu jest relatywnie dobra, co skłania nas do obniżenia prognoz deficytu sektora finansów publicznych na ten rok do ok. 5 proc. PKB – mówi Karol Pogorzelski. – Ale trzeba pamiętać, że ożywienie gospodarcze po pandemii nie będzie trwać długo, najwyższej dwa lata – dodaje. Dlatego w polityce fiskalnej zalecane jest ostrożne, zrównoważone podejście, byśmy mogli utrzymać się na ścieżce redukcji deficytu.

Jakub Sawulski ekspert Polskiego Instytutu Ekonomicznego

Rząd PiS właściwie od początku stosuje strategię finansowania nowych programów ze wzrostu gospodarczego. I moim zdaniem, jest to strategia, która dotychczas była skuteczna. Sytuacja finansów publicznych nie pogarszała się mimo realizacji różnych wydatków, a wręcz się nawet poprawiała. To dobry pomysł również w obecnej sytuacji. Światowi eksperci ekonomiczni nawołują, by iść w stronę ekspansywnej polityki fiskalnej. Wbrew pozorom to może przyczynić się do konsolidacji finansów publicznych, czyli redukcji deficytu i zadłużenia w relacji do PKB, która jest oczywiście potrzebna po pandemicznym wysiłku.

Żonglerka wydatkami

Łącznie dochody budżetu państwa w okresie styczeń–maj wyniosły 181,5 mld zł, co stanowiło 44,6 proc. rocznego planu – podało Ministerstwo Finansów w środę. W porównaniu z ubiegłym rokiem wzrosły o 24,4 mld zł. Z kolei wydatki budżetu w tym okresie sięgnęły 172,1 mld zł i były niższe o 10,8 mld zł niż rok temu. Jak wyjaśnia resort finansów, niższe wykonanie wydatków związane jest głównie z niższymi środkami przekazanymi do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (mniej o ok. 11,9 mld zł) oraz na obsługę długu Skarbu Państwa (mniej o ok. 2,4 mld zł). Niższe wykonanie wydatków wynika także – jak wyjaśniają ekonomiści – z przesunięć dokonanych jeszcze w grudniu 2020 r. Wówczas rząd zdecydował o tzw. prefinansowaniu wydatków na 2021 r., m.in. na 13. i 14. emeryturę, co obecnie oznacza „oszczędności" w FUS.

Budżet państwa wygląda coraz lepiej. Po maju nadwyżka dochodów nad wydatki wynosiła aż 9,4 mld zł. Był to już drugi miesiąc z rzędu z tak imponującym wynikiem. Wpływy z podatku VAT oraz PIT rosną zaś w tempie dwucyfrowym i są wyższe o ponad 20 proc. w porównaniu z okresem styczeń–maj 2020.

Odbicie z dołka

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Budżet i podatki
Tusk: kwota wolna 60 tys. w tym roku nie jest możliwa, ale będzie faktem
Budżet i podatki
Szwedzka skarbówka ściągnie podatki ze szpiega. Z wypłat, które dostał od Rosji
Budżet i podatki
Wraca VAT na żywność. Co to oznacza dla portfeli polskich klientów?
Budżet i podatki
Wyższa stawka VAT, czyli konieczne łatanie budżetowej dziury
Budżet i podatki
Żywność od kwietnia zdrożeje o 3-5 proc. Koniec z zerową stawką VAT