Za „piątkę” PiS zapłacimy podwyżką podatków

Kolejna fala obietnic nazywana „piątką Kaczyńskiego" będzie groźna dla naszej gospodarki – ostrzega prof. Leszek Balcerowicz. Podobnie uważa Federacja Przedsiębiorców Polskich i proponuje reformy, które... obciążą firmy.

Aktualizacja: 05.04.2019 09:31 Publikacja: 04.04.2019 21:00

Za „piątkę” PiS zapłacimy podwyżką podatków

Foto: 123RF

– Gdyby PiS zrealizował wszystkie swoje obietnice z poprzedniej kampanii, już mielibyśmy problem w finansach publicznych. Na szczęście tak się nie stało. Istotnej części swoich obietnic PiS nie spełnił – mówił w czasie czwartkowego spotkania z dziennikarzami prof. Leszek Balcerowicz, szef Fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju. Wymieniał obniżenie VAT, wyższą kwotę wolną w PIT dla wszystkich i przewalutowanie kredytów frankowych.

Czytaj także: Łaszek: „Piątka" PiS to program bardzo niebezpieczny

Nie starczy na wszystko

– PiS trafił też na niespodziewanie silne ożywienie koniunktury, które wzmocniło pozytywne efekty gospodarcze odziedziczone po wcześniejszych rządach – mówił Leszek Balcerowicz. – To wszystko złożyło się na dobre wyniki gospodarki. To śmieszne, że premier Morawiecki i PiS zachowują się tak, jakby to była ich zasługa – dodał.

Przekonywał, że kolejna fala obietnic nazywana „piątką Kaczyńskiego" będzie groźna dla naszej gospodarki. – Większość krajów UE wykorzystała czas świetnej koniunktury do poprawy sytuacji finansów publicznych. Mają nadwyżki, my mamy deficyt. I chcemy rozdawać jeszcze więcej pieniędzy. A przecież nadchodzi spowolnienie – mówił prof. Balcerowicz. Taka polityka oznaczać będzie wzrost deficytu i zadłużenia.

– Większość kosztów związanych z „piątką" PiS finanse publiczne odczują w 2020 r. Będzie to więc problem nie tego, lecz następnego rządu. To strategia „po nas choćby potop" – mówił Aleksander Łaszek, główny ekonomista FOR. Jego zdaniem musimy się liczyć z podwyżkami podatków. – Jak tylko pojawią się problemy, pojawią się też nowe daniny – przewiduje ekonomista.

Według Łaszka przez jakiś czas nowe obietnice PiS może finansować z rezerw, czyli z OFE i Funduszu Rezerwy Demograficznej. Ale pieniędzy nie starczy na długo. – Kto zatem sfinansuje „piątkę Kaczyńskiego"? Już trwają przymiarki, choćby w postaci testu przedsiębiorcy [fiskus miałby oceniać, kto ma prawo do 19-proc. liniowego PIT] – mówił Aleksander Łaszek. Jego zdaniem pieniędzy ciągle będzie jednak za mało, dlatego ich poszukiwanie w kieszeniach podatników będzie trwało.

– Na pewno zabraknie na walkę ze smogiem, zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia czy opiekę nad osobami starszymi – wyliczał ekspert FOR.

– Jestem przerażony, bo wszystkie partie biorą udział w licytacji na wydatki publiczne, nie oglądając się na koszty i efekty w przyszłości – mówił z kolei na innej konferencji Marek Kowalski, prezes Federacji Przedsiębiorców Polskich.

FPP chce zaproponować politykom inne podejście – prawdziwe reformy przynoszące korzyści gospodarce wraz ze wskazaniem źródeł ich finansowania. Co ciekawe, nawet kosztem zwiększenia obciążeń przedsiębiorców, bo – jak mówił Kowalski – by państwo mogło wydawać, najpierw musi zarobić.

Propozycje FPP

I tak, przygotowany przez federację program gospodarczy zakłada, że firmy powinny płacić składki na ZUS proporcjonalnie do dochodów (a nie tak jak obecnie – ryczałtowo). Podstawę wyliczenia składek (w sumie stawka sięga 34,09 proc.) miałaby stanowić połowa dochodów do opodatkowania (z górnym limitem dochodów dla składek).

Według wyliczeń Łukasza Kozłowskiego, głównego ekonomisty FPP, każdy przedsiębiorca uzyskujący miesięczny dochód poniżej ok. 5,7 tys. zł zapłaciłby niższe składki niż obecnie (dotyczy to 78 proc. firm), a powyżej – wyższe. Wpływy do FUS mogłyby wzrosnąć o 7,8 mld zł rocznie. FPP proponuje też uporządkowanie tzw. zbiegów tytułów do ubezpieczenia społecznego, co przyniosłoby 3,2 mld zł do FUS.

Zupełnie nowym pomysłem jest wprowadzenie pracowniczych planów zdrowotnych, które miałyby być quasi-dobrowolnym systemem ubezpieczeń zdrowotnych ze składką 0,75 proc. Kasa państwa zyskałaby do 2,2 mld zł netto. Korzystne dla pracodawców byłoby zaś przejęcie przez ZUS kosztów wypłaty wynagrodzenia chorobowego (6,5 mld zł).

Kondycja Finansów Publicznych

Na koniec 2018 r. deficyt sektora finansów publicznych sięgnął 0,4 proc. PKB, co jest rekordowo niskim wynikiem. NA koniec 2015 r., gdy rządy obejmowało PiS, deficyt wynosił 2,7 proc. PKB. Redukcja luki w finansach publicznych jest więc znaczna, tym bardziej że w tym czasie wprowadzono m.in. program 500+, którego koszty (od kwietnia 2016 do kwietnia 2019 r. ) wyniosły 67 mld zł. Rząd PiS obniżył też wiek emerytalny, co miało kosztować ok. 10 mld zł w 2018 r. Dzięki znakomitej kondycji rynku pracy, co zwiększyło wpływy ze składek na ZUS, obniżenie wieku nie spowodowało jednak zwiększenia luki w systemie ubezpieczeń społecznych. Oprócz nowej „piątki" PiS rząd zobowiązał się także do zwiększenia wydatków na wojsko oraz na służbę zdrowia.

– Gdyby PiS zrealizował wszystkie swoje obietnice z poprzedniej kampanii, już mielibyśmy problem w finansach publicznych. Na szczęście tak się nie stało. Istotnej części swoich obietnic PiS nie spełnił – mówił w czasie czwartkowego spotkania z dziennikarzami prof. Leszek Balcerowicz, szef Fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju. Wymieniał obniżenie VAT, wyższą kwotę wolną w PIT dla wszystkich i przewalutowanie kredytów frankowych.

Czytaj także: Łaszek: „Piątka" PiS to program bardzo niebezpieczny

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Budżet i podatki
Polska w piątce krajów UE o najwyższym deficycie. Będzie reakcja Brukseli
Budżet i podatki
Ponad 24 mld zł dziury w budżecie po I kwartale. VAT w górę, PIT dołuje
Budżet i podatki
Francja wydaje ciągle za dużo z budżetu
Budżet i podatki
Minister finansów: Budżet wygląda całkiem dobrze
Budżet i podatki
Polacy zmienili nastawienie do podatków. Zawinił Polski Ład