Zgodnie z opublikowanymi w środę danymi Ministerstwa Finansów dochody po kwietniu br. wyniosły 117 mld zł, tj. 36 proc. zaplanowanych na ten rok dochodów w wysokości ok. 325,4 mld zł. Wydatki sięgnęły 117,9 mld zł, tj. 30,6 proc. z zaplanowanej na ten rok kwoty 384,7 mld zł. Tym samym deficyt osiągnął 0,9 mld zł, co stanowi 1,5 proc. z dopuszczonego tegoroczną ustawą budżetową deficytu w wysokości 59,3 mld zł.
Ekonomistka z PKO BP Marta Petka-Zagajewska powiedziała PAP, że dane o wykonaniu budżetu są bardzo dobre. Zwróciła uwagę, że ekonomiści czekali na informacje po kwietniu, żeby ocenić na ile bardzo dobre wyniki po poprzednich miesiącach stanowiły efekt przesunięć w płatnościach podatkowych, a na ile efekt koniunktury.
"Mimo, że dynamika dochodów z tytułu podatków pośrednich wyhamowała, to jednak wyniki VAT za sam kwiecień są bardzo silne" - powiedziała. Jej zdaniem, dane te potwierdzają coś, czego można było oczekiwać - mianowicie, że wyższa inflacja i utrzymująca się silna konsumpcja prywatna przekładają się mocno na dochody budżetowe z VAT.
"W zasadzie stabilnie kształtują się dochody z podatku CIT, widać, że koniunktura przekłada się na wyniki firm, a to przekłada się na wpływy podatkowe. Drgnęła też bardziej w górę (...) dynamika z PIT (...), co jest odzwierciedleniem sytuacji na rynku pracy, na którym mamy więcej pracujących i rosnące wynagrodzenia" - dodała.
Według niej, dane pokazują, że po stronie dochodowej nie widać żadnych zagrożeń dla budżetu. "Wręcz przeciwnie, istnieje potencjał do tego, żeby to wykonanie dochodowe było dużo lepsze niż wcześniej" - oceniła ekonomistka. Zaznaczyła, że tak dobrej sytuacji budżet nie miał przez ostatnie 17 lat. "Tak wysokiego zaawansowania dochodów po czterech miesiącach jeszcze w zasadzie nie mieliśmy patrząc na dane od 2001 r." - powiedziała. Wskazała, że jeśli chodzi o zaawansowanie deficytu po kwietniu, to lepiej było tylko w 2008 r., kiedy mieliśmy nadwyżkę 2 proc.