To ok. 8 proc. całej siły roboczej w tej branży na Wyspach. Odpływ tak wielkiej rzeszy zagranicznych pracowników może spowodować zahamowanie wielu znaczących projektów infrastrukturalnych i budowlanych. To będzie silny cios dla sektora, który już teraz zmaga się z licznymi problemami, w tym ze zmianami podatkowymi zawartymi w budżecie państwa - przestrzega organizacja zawodowa Royal Institution of Chartered Surveyors (RICS).

Firmy budowlane, które mogą najbardziej ucierpieć na Brexicie, to właśnie te, które są obecnie w trakcie wykonywania dużych projektów oraz znajdują się w południowo-wschodnim regionie Wielkiej Brytanii – uważa RICS. Z najnowszego badana organizacji przeprowadzonego w ostatnim kwartale 2016 r. wynika, że aż 30 proc. brytyjskich specjalistów budowlanych uważa, iż zatrudnianie zagranicznych pracowników jest bardzo ważne dla sukcesu ich firmy, i cenią różnorodność ich kompetencji.

Przyszłość branży zależy więc od tego, jak potoczą się negocjacje brytyjskiego rządu z Unią Europejską w sprawie Brexitu. – Rząd musi albo zabezpieczyć ciągły dostęp do rynku wewnętrznego (UE – red.), albo opracować alternatywne plany, które ułatwią firmom zatrudnianie pracowników spoza Unii – apeluje organizacja RICS.

RICS zwraca również uwagę na to, że na oficjalnej liście deficytowych zawodów w Wielkiej Brytanii nie uwzględniono wykwalifikowanych pracowników budowlanych. Branże, które się na niej znajdują, będą miały pierwszeństwo w procesie przyznawania wiz cudzoziemcom.

- Pierwszym krokiem, jaki musi wykonać rząd, jest dodanie do listy deficytowych zawodów specjalistów budowalnych, takich jak kosztorysanci. Tancerze baletowi nie poprawią infrastruktury ani nie zapobiegną kryzysowi mieszkaniowemu, a to ich zdolności są teraz postrzegane za konieczne, kiedy profesjonalistów budowlanych już nie – podkreśla Jeremy Blackburn, dyrektor ds. brytyjskiej polityki w RICS, cytowany przez dziennik The Guardian.