Niemal wszystko, co powstaje w mieście, jest oprotestowywane. – Sporo w tym prawdy – przyznaje Monika Chylaszek, rzecznik prezydenta Krakowa. – Protesty docierają do urzędu już na etapie planowania inwestycji. Najczęściej protestują stowarzyszenia mieszkańców danej okolicy, które organizują się w jednym konkretnym celu. Zwykle chodzi o to, by inwestor wycofał się z projektu lub budował w innym miejscu. To naturalne, że zmiany w najbliższym otoczeniu są postrzegane jako zagrożenie. Rozwiązaniem są m.in. konsultacje społeczne.
Awantura o plany
Niedawno protesty wywołała budowa krakowskiego osiedla nieopodal Cmentarza Rakowickiego. Mieszkańcy sąsiednich bloków bili na alarm, że budynki będą za wysokie. Inwestycja powstaje na podstawie warunków zabudowy, bo na terenie nie ma planu zagospodarowania.
Wielkim placem protestów jest Warszawa. Ogromne emocje budzi procedura uchwalania planu zagospodarowania rejonu ulicy Poznańskiej. Projekt zakłada budowę wież. Jeden z inwestorów planował postawienie 170-metrowego biurowca. Teraz rozważa wieżę mieszkaniową. Przeciwko zapisom, które zezwolą na wysokościowce, protestują mieszkańcy, radni dzielnicy, stowarzyszenie Miasto Jest Nasze.
Michał Czaykowski, przewodniczący miejskiej Komisji Ładu Przestrzennego w Warszawie, ocenia, że plan zagospodarowania dla tej części stolicy będzie uchwalony w pierwszym półroczu 2017 roku. – Do projektu wprowadziliśmy wiele poprawek. Są m.in. zapisy chroniące istniejącą wysokość zabudowy i zabytkowe stacje drogi krzyżowej. Uwzględniliśmy wiele uwag wspólnot mieszkaniowych i radnych dzielnicy – mówi Czaykowski. – Miasto musi zdecydować, czy projekt planu zostanie podzielony na dwie osobno głosowane części czy też będzie uchwalany w całości. Tak czy inaczej wprowadzenie poprawek do projektu planu wymaga powtórzenia całej procedury, w tym ponownego wyłożenia dokumentu – wyjaśnia. Czaykowski.
Przypomina, że budowę wieżowców w rejonie Poznańskiej dopuszcza uchwalone już w 2006 r. studium uwarunkowań i kierunków zabudowy.