Da się przecież wybudować wszystko i wszędzie. Tylko włos się na głowie jeży, gdy się słyszy o kolejnych pomysłach poselskich.
Wychodzi na to, że w Polsce nie da się budować bez specprzepisów. W tym tygodniu do Sejmu ma trafić projekt kolejnej tego typu ustawy. Tym razem chodzi nie o drogi, kolej czy linie wysokiego napięcia, ale o nieruchomości pod budownictwo wielorodzinne.
Okazuje się, że nie tak prosto jest przekwalifikować dawne tereny przemysłowe na cele mieszkaniowe. Wymaga to dużo czasu, sporej biurokracji i często również zmian w studium i miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego. A to oznacza jedno: realizacja rządowego programu Mieszkanie + może przesunąć się w czasie.
Program zakłada bowiem, że część mieszkań będzie wybudowana na tego typu gruntach. I stąd wziął się karkołomny pomysł, który będą firmować posłowie koalicji rządzącej. Chodzi im o to, aby to wojewodowie – za pomocą decyzji administracyjnych – zmieniali kwalifikację nieruchomości. Głównie mają na myśli działki publiczne, ale jeżeli deweloper posiada grunt po zakładzie produkcyjnym i chce na nich budować bloki, to też będzie mógł zgłosić się ze swoim problemem do wojewody.