Pomocna dłoń Polski dla Theresy May

Brytyjka ma nowy plan wyjścia ze Wspólnoty: porzucenie współpracy Ulsteru z Unią. Dublin jest przeciw, Warszawa nie.

Aktualizacja: 22.01.2019 11:01 Publikacja: 21.01.2019 17:40

Premier May powiedziała, że powtórka referendum brexitowego byłaby niebezpieczna dla kraju, bo idąc

Premier May powiedziała, że powtórka referendum brexitowego byłaby niebezpieczna dla kraju, bo idąc za tym precedensem, drugiego plebiscytu w sprawie niepodległości mogliby zażądać szkoccy nacjonaliści

Foto: AFP

Na kilka godzin przed kluczowym wystąpieniem premier w Izbie Gmin poruszenie w brytyjskich mediach wywołał poniedziałkowy wywiad Jacka Czaputowicza dla „Rzeczpospolitej", w którym szef MSZ sugeruje ograniczenie do pięciu lat tzw. backstopu – układu, w którym Irlandia Północna pozostanie w unii celnej i częściowo jednolitym rynku ze zjednoczoną Europą do czasu wynegocjowania hipotetycznego nowego porozumienia o współpracy między Londynem i Brukselą.

Nie tylko bowiem po raz pierwszy kraj członkowski UE, i to jeden z najważniejszych, zdystansował się od wspólnego stanowiska Unii w rokowaniach o brexicie, ale wyszedł też naprzeciw oczekiwaniom Theresy May w absolutnie najważniejszym punkcie negocjacji. Zdaniem Jacka Czaputowicza taka modyfikacja backstopu pozwoliłaby uniknąć katastrofy wyjścia kraju z Unii bez żadnego porozumienia.

Rozpad Partii Konserwatywnej

Analiza May jest podobna. Szefowa rządu zrezygnowała z próby dojścia do porozumienia z liderem laburzystowskiej opozycji Jeremym Corbynem, gdy okazało się, że jego celem jest przede wszystkim doprowadzenie do przedterminowych wyborów, a nie wypracowanie porozumienia z Brukselą, które byłoby do zaakceptowania przez większość parlamentarną.

W zamian, po wielogodzinnej rozmowie z członkami swojego gabinetu w rezydencji Chequers w niedzielę, May postawiła na przekonanie do swojego stanowiska 118 deputowanych torysów, którzy opowiadają się za możliwie twardym brexitem oraz 10 posłów Demokratycznej Partii Unionistycznej (DUP) z Ulsteru. To bunt tej grupy deputowanych spowodował, że May doznała w minionym tygodniu bezprecedensowej porażki, próbując doprowadzić do ratyfikacji umowy o brexicie.

W wystąpieniu w poniedziałkowe popołudnie w parlamencie May wykluczyła wszystkie inne sposoby zapobieżenia wyjściu kraju z Unii bez porozumienia.

Jej zdaniem nie tylko nie ma w Izbie Gmin większości dla powtórnego referendum, ale też taka inicjatywa byłaby bardzo niebezpieczna dla jedności kraju. W szczególności mimo porażki w referendum w 2014 r. szkoccy secesjoniści mogliby potraktować ponowne głosowanie w sprawie brexitu jako precedens i domagać się powtórnego referendum w sprawie niepodległości prowincji.

Zdaniem May sensu nie ma też wystąpienie do Brukseli o odsunięcie terminu brexitu, który został wyznaczony na 29 marca. Premier wskazała bowiem, że Unia zgodziłaby się na taki układ, tylko jeśli Zjednoczone Królestwo przedstawiłoby alternatywny plan rozwodowy, np. ściślejszą integrację ze Wspólnotą na wzór Norwegii. Ale za takim wariantem także nie ma większości w Izbie Gmin.

Zdaniem „Daily Telegraph" stawką w grze o wypracowanie modelu brexitu, który byłby do zaakceptowania przez wszystkich torysów, jest nie tylko przeprowadzenie uporządkowanego wyjścia z Unii, ale także utrzymanie jedności istniejącego od 185 lat ugrupowania. Jej najbardziej radykalne skrzydło kierowane przez Jacoba Rees-Mogga w żaden sposób nie akceptuje bowiem bezterminowego backstopu, uznając, że będzie to sposób na trwałe utrzymanie Zjednoczonego Królestwa w orbicie Brukseli, i to bez możliwości wpływania przez Brytyjczyków na kształt ustaw przyjmowanych w Brukseli. Gdyby taka opcja została utrzymana, mogłoby to skłonić znaczną część torysów do założenia nowego, radykalnego ugrupowania.

Porozumienie wielkopiątkowe

Od poniedziałkowego poranka trwała więc w brytyjskiej stolicy dyskusja, w jaki sposób doprowadzić do neutralizacji backstopu. Jedna z koncepcji opierałaby się na zawarciu dwustronnego porozumienia między Wielką Brytanią i Republiką Irlandii, które gwarantowałoby swobodę przemieszczania się osób przez granicę z Ulsterem niezależnie od stanu stosunków między Brukselą i Londynem. Część mediów twierdziła nawet, powołując się na źródła w brytyjskim rządzie, że możliwa jest w tym celu renegocjacja porozumienia wielkopiątkowego z 1998 r., które położyło kres ponad 30 lat starć w Irlandii Północnej. To zostało jednak zdementowane przez May.

Deklaracja szefa polskiej dyplomacji może w tym kontekście mięć duże znaczenie dla powodzenia planu premier. – Potrzeba odważnych decyzji. W grudniu rozmawiałem na ten temat w Londynie i Dublinie z moimi odpowiednikami Jeremym Huntem i Simonem Coveneyem. Gdyby Irlandia zwróciła się do UE, by zmienić w umowie z Brytyjczykami postanowienia dotyczące backstopu, tak by obowiązywał on czasowo, powiedzmy pięć lat, sprawa byłaby rozwiązana. Byłoby to oczywiście mniej korzystne dla Irlandii niż backstop bezterminowy, jednak znacznie korzystniejsze niż backstop bezumowny, który nieuchronnie się zbliża – powiedział „Rzeczpospolitej" Jacek Czaputowicz. Tę deklarację powtórzył tego samego dnia w Brukseli przed posiedzeniem ministrów spraw zagranicznych UE.

Na razie w Dublinie sugestii polskiego ministra nikt nie zamierza słuchać: irlandzki rząd trzyma się sztywnej strategii rokowań z Londynem.

– Owszem, wspomniał o tym w czasie wizyty w Dublinie w grudniu. Powiedziałem wtedy bardzo jasno, że ustanowienie limitu polisy ubezpieczeniowej, jaką jest backstop, w praktyce pozbawia ją sensu. Nie sądzę, aby to odzwierciedlało podejście Unii do układu rozwodowego.

Także główny negocjator Unii Michel Barnier podkreślił, że stanowisko Wspólnoty się nie zmieniło, w tym w odniesieniu do backstopu.

Jednak to może szybko okazać się nieaktualne. W wywiadzie dla ZDF, odnosząc się do nacisków Londynu, aby Dublin zmienił swoje podejście do backstopu, szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas przyznał: „na to musiałoby się zgodzić wszystkich 27 krajów Unii. W ostatnich dniach padły dosyć jasne deklaracje, że wiele państw nie jest do tego gotowych, ale są też takie, które są na to otwarte".

Oznaczałoby to, że choć Polska jako pierwsza w tak jasny sposób wyszła naprzeciw oczekiwaniom Brytyjczyków, to przynajmniej kilka innych krajów Unii mogłoby pójść tym śladem. Rząd Theresy May od dwóch i pół roku starał się przekonać polski rząd do podjęcia takiego kroku, do tej pory bez skutku.

Na stanowisko May wpływ mają także najnowsze sondaże, które pokazują, że w brytyjskim społeczeństwie nie słabnie determinacja do wyjścia z Unii. Jak podaje instytut ICM, 28 proc. pytanych opowiada się za brexitem bez porozumienia, 24 proc. chce powtórnego referendum, 11 proc. oczekuje przedterminowych wyborów, a 8 proc. liczy, że May zdobędzie większość dla swojego planu w Izbie Gmin.

Na kilka godzin przed kluczowym wystąpieniem premier w Izbie Gmin poruszenie w brytyjskich mediach wywołał poniedziałkowy wywiad Jacka Czaputowicza dla „Rzeczpospolitej", w którym szef MSZ sugeruje ograniczenie do pięciu lat tzw. backstopu – układu, w którym Irlandia Północna pozostanie w unii celnej i częściowo jednolitym rynku ze zjednoczoną Europą do czasu wynegocjowania hipotetycznego nowego porozumienia o współpracy między Londynem i Brukselą.

Nie tylko bowiem po raz pierwszy kraj członkowski UE, i to jeden z najważniejszych, zdystansował się od wspólnego stanowiska Unii w rokowaniach o brexicie, ale wyszedł też naprzeciw oczekiwaniom Theresy May w absolutnie najważniejszym punkcie negocjacji. Zdaniem Jacka Czaputowicza taka modyfikacja backstopu pozwoliłaby uniknąć katastrofy wyjścia kraju z Unii bez żadnego porozumienia.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762
Świat
Ekstradycja Juliana Assange'a do USA. Decyzja się opóźnia