We wtorek Izba Gmin w drugim czytaniu przyjęła ustawę o wyjściu (z UE - tzw. withdrawal bill, WAB), ale jednocześnie odrzuciła zaproponowany przez Borisa Johnsona harmonogram prac parlamentu, który umożliwiłby przyjęcie przez Izbę Gmin ustawy, a co za tym idzie umowy wynegocjowanej przez Borisa Johnsona z UE 24 października. W takiej sytuacji Wielka Brytania mogłaby wyjść z Unii 31 października.
- Jeśli parlament zagłosuje ponownie za opóźnieniem wejścia w życie umowy, odrzucając harmonogram prac zaproponowany przez premiera, a UE zaproponuje opóźnienie brexitu do 31 stycznia - wówczas wycofamy ustawę (withdrawal bill - red.) i będziemy zmierzać do wyborów przed świętami - ostrzegał przed głosowaniami w rozmowie z Reutersem przedstawiciel brytyjskiego rządu.
- W sobotę parlament poprosił o opóźnienie brexitu do stycznia, a dziś parlament stracił swoją ostatnią szansę. Jeśli opóźnienie (zaproponowane przez) parlament zostanie zaakceptowane przez Brukselę, jedynym dalszym krokiem dla kraju będą wybory - mówi teraz przedstawiciel brytyjskiego rządu w rozmowie z Reutersem.
- Ten parlament jest całkowicie zepsuty. Opinia publiczna musi wybrać, czy chcą brexitu zrealizowanego przez Borisa, czy chcą, by w 2020 roku doszło do dwóch referendów ws. brexitu i Szkocji z (Jeremym) Corbynem (liderem Partii Pracy) - dodaje rozmówca Reutersa.
Johnson chciał, aby parlament przyjął jego umowę w głosowaniu z 19 października, ale w wyniku przyjęcia przez parlament poprawki Olivera Letwina, byłego parlamentarzysty Partii Konserwatywnej, wstrzymano procedowanie umowy do czasu przyjęcia przepisów umożliwiających jej wejście w życie (czyli withdrawal bill).