Dane opublikowane w czwartek przez brytyjski urząd statystyczny ONS to pierwszy namacalny dowód, że perspektywa rozwodu z Unią powoduje masowy odwrót polskich imigrantów z Wielkiej Brytanii (zjawisko wyjazdu imigrantów w związku z brexitem zwane jest brexodusem).
Liczba obywateli ośmiu krajów, które przystąpiły do Unii w 2004 r. (chodzi głównie o Polskę) spadła w 2017 r. o 53 tys. (5 proc.) do 961 tys. Jest już ich mniej, niż imigrantów z 14 państw tzw. starej Unii, których liczba w tym czasie wzrosła o 79 tys. do 1,01 mln. Także o 79 tys. wzrosła w 2017 r. liczba pracowników z Rumunii i Bułgarii (do 365 tys.).
Wzrost trzykrotnie wolniejszy od Polski
– Imigranci z Polski wyznaczają trend, za którym później pójdą przyjezdni z innych krajów Unii – tłumaczy „Rz” Robert McNeil, ekspert Instytutu Migracji Uniwersytetu w Oksfordzie. – Polacy w większości mieli gorsze posady niż Francuzi czy Włosi, więc załamanie kursu funta bardziej ich dotknęło. Łatwiej im też było zerwać umowę z pracodawcą niż wyższej klasy menedżerom. Gdy zaś idzie o Rumunów i Bułgarów, fala ich masowej imigracji jeszcze nie opadła, bo dla nich brytyjski rynek pracy otworzył się dopiero się w 2014 r. – dodaje McNeil.
Zdaniem eksperta w tym roku fala wyjazdów Polaków może jeszcze przybrać, jeśli kondycja brytyjskiej gospodarki będzie się nadal pogarszać, a obywatele UE nie będą mieli gwarancji zachowania dotychczasowych praw w Wielkiej Brytanii.
Jeśli uwzględnić wszystkich imigrantów, a nie tylko pracowników, w ub.r. wciąż na Wyspach osiedliło się o 90 tys. więcej obywateli Unii, niż ich wyjechało. To jednak aż o 75 tys. mniej niż w 2016 r. Ale równocześnie do 205 tys. wzrosła w 2017 r. liczba imigrantów netto spoza zjednoczonej Europy. Ponieważ równocześnie ze Zjednoczonego Królestwa wyjechało netto 51 tys. obywateli brytyjskich, nadal z powodu imigracji ludność kraju wzrosła o 244 tys. To o wiele więcej niż ograniczenie liczby przyjezdnych do „dziesiątków tysięcy rocznie”, jak to obiecał najpierw premier David Cameron, a potem jego następczyni Theresa May. Tyle że miejsce przyjezdnych z krajów Unii zajęli po części imigranci spoza Europy, zwykle trudniejsi do zintegrowania.