Ci, którzy walczyli z Okolie, mówili, że jedyną szansą na sukces jest atak i skrócenie dystansu, gdyż mierzący prawie dwa metry Anglik nigeryjskiego pochodzenia potrafi znakomicie wykorzystywać swój gigantyczny (210 cm) zasięg ramion.
Wydawało się, że taka właśnie będzie taktyka Polaka w tym pojedynku, ale, o dziwo, Głowacki miał inny plan. Być może jego trener Fiodor Łapin liczył, że Okolie, podobnie jak kilka lat temu w Nowym Jorku Steve Cunningham (208 cm zasięgu), ruszy do przodu i wtedy znacznie niższy Głowacki, walczący z odwrotnej pozycji, go skontruje.
Jednak Shane McGuigan, młody szkoleniowiec Anglika, miał lepszy pomysł. Okolie konsekwentnie trzymał Polaka na dystans długim lewym prostym i namierzał mocnym prawym. A bije naprawdę potężnie, o czym Głowacki miał się wkrótce przekonać.
Okolie wygrywał rundę po rundzie, a Polak, zgodnie ze wskazówkami Łapina, balansował ciałem w prawo i lewo, praktycznie nie zadając ciosów. Wcześniej czy później musiało się to źle skończyć, bo rywal miał dużo czasu, by się do tego balansowania przyzwyczaić.
I pod koniec szóstego starcia przyszło najgorsze, Okolie trafił prawym, po którym Głowacki padł ciężko na matę ringu. Wstał wprawdzie na „6" i chwiejnym krokiem ruszył w kierunku swojego narożnika, zaświtała więc nadzieja, że być może powtórzy się sytuacja z pojedynku z Marco Huckiem, kiedy „Główka" odwrócił jego losy, będąc w równie dramatycznej sytuacji. Angielski sędzia Marcus McDonnell szybko jednak przerwał walkę, co oznaczało, że nowym mistrzem świata wagi junior ciężkiej został Okolie.