31-letni Fury (29-0-1, 20 KO) nie wygląda jednak na przestraszonego groźbami najmocniej bijącego ze współczesnych mistrzów boksu.
– Ogień zwalczę ogniem, skończę go w drugiej rundzie – wykrzykuje w odpowiedzi „Król Cyganów", co sugeruje że taktyka na rewanżowy pojedynek będzie inna niż w ich pierwszej, remisowej walce 14 miesięcy temu.
Promotor Brytyjczyka, 88-letni Bob Arum przekonuje, że to będzie jedna z największych walk w historii wagi ciężkiej i stawia ją na równi z pierwszym pojedynkiem Muhammada Alego z Joe Frazierem w 1971 roku. Wtedy, w nowojorskiej Madison Square Garden, Ali leżał na deskach w ostatniej rundzie i przegrał z Frazierem na punkty.
A to przecież do Alego niektórzy próbują porównywać Fury'ego. Też ma „wielką gębę" i potrafi tańczyć w ringu od pierwszego do ostatniego gongu. Właśnie ten taniec przy niezwykłych gabarytach (206 cm wzrostu, 216 cm zasięgu ramion i około 120 kg wagi) to zawsze była największa broń Brytyjczyka. Dzięki niej zdetronizował wieloletniego czempiona wagi ciężkiej, Ukraińca Władimira Kliczkę, i odebrał mu pod koniec 2015 roku trzy mistrzowskie pasy (WBA, IBF, WBO).
W lutym ubiegłego roku Fury podpisał kontrakt ze stacją telewizyjną ESPN na 80 mln dolarów, jego rozpoznawalność w USA wciąż rośnie. Najpierw w czerwcu 2019 roku znokautował w Las Vegas przeciętnego, choć wcześniej niepokonanego, Niemca Toma Schwarza, a trzy miesiące później męczył się pełne 12 rund ze znacznie lepszym Szwedem Otto Wallinem.