Najbardziej ekscytująca w tym, co wydarzy się w MGM Grand Garden Arena w Las Vegas, jest właśnie ta nieprzewidywalność.
Jeden i drugi obiecuje wygraną przez nokaut. 34-letni „Bronze Bomber" z Alabamy krzyczy: – Wyślę go do piekła, a trzy lata młodszy, mierzący 206 cm, samozwańczy „Król Cyganów" z Wysp Brytyjskich odpowiada: – Każdy, kto myśli, że nie można znokautować Wildera, jest idiotą. Ja go znokautuję!
1 grudnia 2018 r. w Los Angeles był remis po dramatycznej walce. Fury leżał na deskach w 9 i 12 rundzie, ale w przekroju całego pojedynku był lepszy. – Mam nadzieję, że nie zostanę okradziony po raz drugi. Tym razem wezmę sprawy we własne ręce, skończę walkę przed czasem – mówi przed rewanżem.
Wilder, czyli potęga ciosu
Obaj są niepokonani, ale bilans Wildera robi większe wrażenie. Z 42 wygranych pojedynków aż 41 rozstrzygnął przed czasem. Tylko pochodzący z Haiti Kanadyjczyk Bermane Stiverne wytrzymał z nim 12 rund, gdy w styczniu 2015 r. walczyli o pozostawiony przez Witalija Kliczkę pas organizacji WBC. W rewanżu Wilder nie pozostawił wątpliwości, nokautując Kanadyjczyka w pierwszym starciu.
Współczynnik nokautów Wildera (95,35 proc.) jest imponujący, a ostatnio poziom sportowy jego rywali był więcej niż przyzwoity. W ubiegłym roku stoczył dwa pojedynki, najpierw już w pierwszej rundzie znokautował swojego rodaka, dwumetrowego olimpijczyka z Londynu (2012) Dominicka Breazeale'a, a cenionego Kubańczyka Luisa Ortiza ułożył w rewanżu do snu jednym precyzyjnym ciosem w siódmym starciu.