Ireneusz Przywara, nowy trener kadry seniorów, ma świadomość, że kandydatów do medali musi szukać ze świecą. Mimo to podjął wyzwanie i zastąpił Ukraińca Iwana Juszczenkę, który po kilku miesiącach stracił pracę po konflikcie z urzędującym prezesem Polskiego Związku Bokserskiego (PZB) Leszkiem Piotrowskim.
Rozgoryczony Juszczenko wrócił na Ukrainę, a w styczniu do Człopy, by obejrzeć tych, którzy walczyli w turnieju o Puchar Polski, pojechał już Przywara. Teraz jest w Zakopanem, gdzie kończy się zgrupowanie kadrowiczów. W tym samym czasie inna grupa z trenerem Markiem Chrobakiem przebywa na wysokogórskim obozie na Kaukazie.
Dlaczego Damiana Durkacza, Michała Soczyńskiego, Filipa Wąchały i jeszcze kilku pięściarzy nie ma w Zakopanem? Skąd pomysł, by dzielić kadrę, i czemu ma to służyć?
Przed igrzyskami w Rio było podobnie. Tomasz Jabłoński, jeden z dwóch Polaków, którzy wywalczyli olimpijskie kwalifikacje, też przygotowywał się pod okiem trenera klubowego Marka Chrobaka podróżując po całym świecie. Efekt pamiętamy – przegrał pierwszą walkę z przeciętnym Australijczykiem.
To są partyzanckie działania i więcej w nich przypadku niż mądrego planowania. Tylko kto ma w PZB mądrze planować? Trenerzy wszystkich grup wiekowych zmieniani są jak rękawiczki, związek szuka właśnie w kolejnym konkursie kierownika wyszkolenia i sekretarza generalnego. A przecież w tym roku seniorzy mają mistrzostwa Europy, II Igrzyska Europejskie i mistrzostwa świata. Kobiety też pojadą jesienią na MŚ.