Wydawało się, że turniej World Boxing Super Series (najlepszych pięściarzy wagi junior ciężkiej) nigdy się nie skończy. Półfinały odbyły się przecież w Rydze w czerwcu ubiegłego roku, gdzie swoje szanse na awans do finału, w skandalicznych okolicznościach, w półfinałowym starciu z Łotyszem Mairisem Briedisem stracił nasz mistrz świata Krzysztof Głowacki, a Kubańczyk Yuniel Dorticos znokautował Amerykanina Andrew Tabitiego.
W Monachium, które ostatecznie w sobotę przyjmie finalistów, faworyta nie widać. Mierzący 190 cm Kubańczyk potrafi kończyć walki jednym uderzeniem, o czym boleśnie przekonał się w Rydze prowadzący na punkty Tabiti. Ale Łotysz, były mistrz kickboxingu jest silny, umie sobie radzić w trudnych sytuacjach i wie, jak nokautować. Robił to również w najcięższej kategorii, a w półfinale pierwszego turnieju WBSS w wadze junior ciężkiej bił się jak równy z równym z samym Ołeksandrem Usykiem.
Jeśli policjant z Rygi zachowa czujność, ma szanse wrócić na Łotwę z Pucharem Muhammada Alego, pasem organizacji IBF i czekiem na kilka milionów dolarów. Tyle że Dorticos (w ćwierćfinale nieznacznie pokonał Mateusza Masternaka) nie dopuszcza takiego rozwiązania.
Dawno nie było takiej gali, a w czasach koronawirusa to już absolutny rekord. W Uncasville (w nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu) w rolach głównych wystąpią amerykańscy bracia Charlo – Jermell i Jermall. Jermell, mistrz WBC w wadze junior średniej, walczyć będzie z Jeisonem Rosario z Dominikany, posiadaczem pasów IBF i WBA, a Jermall, czempion WBC wagi średniej, z Ukraińcem Siergiejem Derewianczenką. W obu pojedynkach bracia są faworytami.
Za zdolniejszego uważany jest Jermall, który z uwagi na politykę bokserską od dawna nie może doczekać się kasowych walk z Saulem Alvarezem i Giennadijem Gołowkinem, a nie byłby w nich bez szans.