Kilka trupów w szafie

Sędziowski skandal z igrzysk w Rio wciąż czeka na wyjaśnienie. „Le Monde" twierdzi, że chronieni byli między innymi francuscy pięściarze. Ale nie tylko oni.

Aktualizacja: 27.03.2019 19:13 Publikacja: 27.03.2019 19:10

Tony Yoka i Estelle Moselly w Rio – złoci francuscy medaliści igrzysk, dziś małżeństwo

Tony Yoka i Estelle Moselly w Rio – złoci francuscy medaliści igrzysk, dziś małżeństwo

Foto: AFP

Boks olimpijski ma ogromne problemy. Pod koniec ubiegłego roku, gdy nowym prezydentem Międzynarodowej Federacji Boksu Amatorskiego (AIBA) został Uzbek Gafur Rachimow, Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) zagroził wykluczeniem tej dyscypliny z programu najbliższych igrzysk w Tokio (2020).

Kilka dni temu Rachimow zrezygnował z pełnionej funkcji, a tymczasowym prezydentem został 50-letni Marokańczyk Mohamed Moustahsane.

Ale to nie oznacza, że turniej bokserski w Tokio nie jest już zagrożony. AIBA ma długi idące w miliony dolarów i wiele trupów w szafie. MKOl zgasił wprawdzie czerwone światło, ale jest za wcześnie, by odtrąbić sukces, nie tak wcale odległa przeszłość uwiera wciąż jak ość w gardle.

Cichy doradca

Ostatnio do tego, co wydarzyło się w Rio, wrócił prestiżowy paryski dziennik „Le Monde". Francuski boks odniósł tam wielki sukces – sześć medali, w tym dwa złote dla Estelle Mossely (60 kg) i Tony'ego Yoki (+91 kg) dało Francji miejsce w medalowej bokserskiej elicie, za Uzbekistanem i Kubą.

Dziś są podstawy, by twierdzić, że za tym sukcesem stał ówczesny sekretarz generalny AIBA, Francuz Karim Bouzidi, późniejszy, cichy doradca Rachimowa. Siedem medali dla Uzbeków, rodaków Rachimowa, idąc tym tropem, też nie wzięło się z niczego.

Mało kto o tym dziś pamięta, ale na trzy dni przed zakończeniem turnieju olimpijskiego w Rio, gdy coraz głośniej protestowano przeciwko werdyktom, najwyżej notowani sędziowie, tzw. sędziowie pięciogwiazdkowi, zatrudnieni na bardzo dobrych kontraktach przez AIBA, zostali nagle odsunięci od pracy, a Bouzidi wraz z nimi. Po igrzyskach podziękowano za dalszą współpracę wszystkim, którzy w Rio sędziowali.

Powołano też specjalną komisję, która miała znaleźć winnych skandalicznych werdyktów. Najwięcej szumu wywołała decyzja przyznająca zwycięstwo Jewgienijowi Tiszczence w finałowej walce kategorii 91 kg z Kazachem Wasilijem Lewitem. Rosjanin dostał w tym pojedynku tęgie lanie, więc reakcja publiczności i dziennikarzy na ten werdykt mogła być tylko jedna. Nieustających gwizdów słuchał obecny w Riocentro w pawilonie nr 2, ówczesny prezes AIBA Ching Kuo Wu w towarzystwie szefa MKOl Thomasa Bacha i Karima Bouzidiego.

Drzwi do prawdy

Werdykt ten dolał tylko oliwy do ognia, bo wcześniej na podobnej decyzji skorzystał inny Rosjanin Władimir Nikitin, którego w ćwierćfinałowym pojedynku kategorii koguciej (56 kg) niesłusznie uznano za lepszego w starciu z Irlandczykiem Michaelem Conlanem, aktualnym mistrzem świata. Conlan w ostrych słowach potraktował wtedy sędziów, co podchwyciły media. A Nikitin z powodu obrażeń odniesionych w walce nie przystąpił do półfinałowego pojedynku, do domu wrócił jednak z medalem. Nic dziwnego, że po kolejnym skandalicznym werdykcie przyznającym wygraną Tiszczence mleko się wylało. I tego nie dało się już zamieść po dywan, choć próbowano.

Teraz „Le Monde" uchyla szerzej drzwi do prawdy i pisze o roli Bouzidiego. Prawda jest taka, że Francuz, który tworzył podwaliny pod jeden z najbardziej udanych projektów AIBA, jakim były rozgrywki World Series of Boxing (WSB), wiedział, jak zadbać o swoich i o tych, którzy byli po jego stronie. Ale prawdą jest też, że żaden z reprezentantów Francji nie był zamieszany w oczywisty skandal. Wygrywali wyrównane walki, to fakt, nikt jednak nie ciągnął ich za uszy, tak jak Tiszczenkę czy Nikitina.

Taki jest boks

Komisja Śledcza AIBA ostatecznie nie znalazła twardych dowodów w sprawie kontrowersyjnych werdyktów i wpływu na nie Bouzidiego.

Ale głosów, że Francuzi dzięki jego działaniom mogli się czuć bezpieczni na ringu olimpijskim, bo byli chronieni, nie brakowało, o czym pisze „Le Monde".

Przy okazji przypomniano, że na poprzednich igrzyskach, w Pekinie (2008) i Londynie (2012) w podobny sposób okradano Francuzów. Po prostu taki jest boks, przy wyrównanych walkach wygrywają ci, którzy mogą liczyć na pomoc i „sprawiedliwy werdykt".

Kiedyś z takiej ochrony korzystali też polscy pięściarze, ale to już stare dzieje.

Boks olimpijski ma ogromne problemy. Pod koniec ubiegłego roku, gdy nowym prezydentem Międzynarodowej Federacji Boksu Amatorskiego (AIBA) został Uzbek Gafur Rachimow, Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) zagroził wykluczeniem tej dyscypliny z programu najbliższych igrzysk w Tokio (2020).

Kilka dni temu Rachimow zrezygnował z pełnionej funkcji, a tymczasowym prezydentem został 50-letni Marokańczyk Mohamed Moustahsane.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Boks
Boks. Polskie pięściarki wywalczyły kwalifikacje olimpijskie
Boks
Anthony Joshua nokautuje jak dawniej. Kto następnym rywalem?
Boks
Walka Joshua – Ngannou. Miliony na ringu w Rijadzie
Boks
Walka Fury - Usyk. Czekając na cud i szczęście
Boks
Znany polski bokser przyłapany na dopingu. Jest wieloletnia dyskwalifikacja