Jadanie poza domem nigdy nie należało do polskiej tradycji, w przeciwieństwie do zwyczajów konsumenckich w takich krajach jak Hiszpania czy Francja. Jednak w ostatnich dwóch dekadach coś się zmieniło: mamy do czynienia z istną eksplozją oferty gastronomicznej – wartość rynku potroiła się do 36,6 mld zł, a liczba placówek wzrosła z 43 tys. w 2000 r. do ponad 76,5 tys. obecnie – wynika z 20. edycji raportu firmy Gfk o rynku gastronomicznym.
Ogromne zmiany
– Polski rynek w tym okresie niesłychanie się zmienił, widzimy prawdziwą eksplozję liczby nowych lokali gastronomicznych o profilu zgodnym z oczekiwaniami konsumentów – mówi Szymon Mordasiewicz, dyrektor komercyjny Panelu Gospodarstw Domowych GfK Polonia. – Konsumenci są coraz bardziej zadowoleni ze swoich finansów, czują się bezpiecznie w kontekście zatrudnienia i przyszłych zarobków, mogą sobie pozwolić na oszczędności, a co ważniejsze z punktu widzenia rynku – mogą je przeznaczyć na konsumpcję – dodaje. Wszystko to powoduje, że dla tego sektora także na kolejne lata rysują się bardzo dobre perspektywy.
Gfk podaje, że lokale gastronomiczne odwiedza już 59 proc. Polaków, co jest już liczbą w miarę stałą w ostatnich latach. Niemniej liczba wizyt, a zwłaszcza kwota wydawana na ten cel miesięcznie w 2019 r. mocno wzrosły – liczba wizyt do czterech (o 17,7 proc.), a kwota do 130 zł (o 22,6 proc.).
Zmienia się także model konsumpcji w lokalach gastronomicznych, rzadziej niż przed laty wyjście traktowane jest jako specjalne wydarzenie i okazja do spotkania znajomych. Coraz więcej osób po prostu idzie na obiad podczas przerwy w pracy czy na szybką przekąskę np. w porze śniadania lub wracając do domu. To powoduje, że korzystanie z gastronomii przestaje być traktowane jako coś na specjalne okazje i systematycznie się upowszechnia, zatem częstotliwość wizyt może jeszcze bardziej rosnąć.