Dubai Airshow organizowany co dwa lata jest zwykle miejscem pokazywania wszystkiego, czym dysponuje ten sektor, od jumbo jetów po wojskowe drony, ale tym razem pojawiły się znaki zapytania dotyczące popytu i możliwości przeciążonych podwykonawców dotrzymania podjętych zobowiązań — stwierdził Reuter.
Najważniejsze jest oczywiście uziemienie MAXów. Inwestorzy, którzy początkowo doprowadzili do hossy akcji Boeinga są teraz zdania, że koncern ma już za sobą najtrudniejszy okres, spodziewa się wprawdzie wznowienia lotów tych samolotów w styczniu, ale będzie mieć do czynienia z rozładowaniem zatoru wyprodukowanych maszyn, a to może potrwać nawet 2 lata.
Państwowy przewoźnik flydubai spodziewa się zmniejszenia w tym roku floty o jedną trzecią oraz kosztów uziemienia MAXów, jest największym klientem na te samoloty. — Ten przewoźnik ma bardzo duże ambicje. Ze względu na ich rozmiary trudno mu cokolwiek zrobić, poza czekaniem i obserwowaniem, jak wszyscy inni — stwierdził analityk w Teal Group, Richard Aboulafia.
Boeing stracił już w tym roku potencjalnego klienta ma MAXy, tania saudyjska linia flyadeal wycofała wstępne zamówienie.
Według ekspertów, frustracja linii lotniczych wobec producentów samolotów i silników może zakłócić plany zamówień dwóm największym producentom. Ten salon daje jednak Airbusowi i Boeingowi możliwość spotkania się z największymi klientami, którzy grozili rezygnacją z dużych kontraktów. Producenci z trudem dotrzymują terminów dostaw, linie muszą odraczać plany rozwoju, a dodatkowo niektóre maja problemy z silnikami. — To wygląda na kwestię systemową w całym sektorze. Mamy więc do czynienia ze stresem w stosunkach linii z producentami samolotów i silników — stwierdził dyrektor Mounir Kuzbari z Novus Aviation.