Spółka, która kilka lat temu sprzedała nad Wisłą portfel projektów wiatraków na lądzie, rozmawia o potencjalnej współpracy z polskimi spółkami energetycznymi i rządem w Warszawie.
- Niedawno ustanowiliśmy jednoosobowe biuro w Polsce. Tak jak w przypadku innych rynków, na których chcemy być obecni, rozmawiamy zarówno z rządem jak i partnerami z branży m.in. operatorem systemu przesyłowego i spółkami energetycznymi. Chociaż znamy się na inwestycjach w obszarze morskiej energetyki wiatrowej w Europie, to przy pierwszym lub dwóch pierwszych projektach na nowym rynku dobrze mieć jest lokalnego partnera – mówi Lykke Mulvad Jeppesen, odpowiedzialna za obszar regulacji i energii Orsted.
Duński gracz posiada obecnie 5,2 GW mocy wiatrowych na morzu, a do 2022 r. zbuduje kolejne trzy farmy, by mieć łącznie 8,9 GW, głównie na Morzu Północnym. Dostrzega też potencjał Bałtyku. - Mamy nadzieję, że na naszej mapie lokalizacji inwestycyjnych po 2020 r. pojawi się także Polska – dodaje Jeppesen.
Nie ujawnia nazw koncernów, z którymi toczą się rozmowy. Wiadomo jednak, że najbardziej zaawansowana u nas pod względem rozwoju projektów morskich Polenergia już ma partnera w postaci norweskiego Equinor (dawniej Statoil). Niebawem jednak wspólników do przyszłego joint venture będą poszukiwać PGE i PKN Orlen.
Dla zagranicznego inwestora taki partner – zwłaszcza będący spółką Skarbu Państwa – mógłby być dodatkową gwarancją stabilności. - Oczywiście jesteśmy uzależnieni od stabilnych ram prawnych. Z drugiej jednak strony stałe warunki zapewnia kontrakt wygrany w aukcji. Jeśli w danym kraju nie ma takiego rodzaju wsparcia, to zawieramy długoterminową umowę z odbiorcą przemysłowym – wskazuje Jeppesen.