We wtorek przed południem rozstrzygnięty ma zostać największy przetarg pocztowy w kraju. Już dziś wiadomo, że – po tym gdy z rynku listów wycofał się InPost – jedynym oferentem będzie Poczta Polska (PP). Zamawiający, czyli Centrum Zakupów dla Sądownictwa w Krakowie, a pośrednio 802 sądy i prokuratury, będzie mieć twardy orzech do zgryzienia. PP, która wygrała poprzedni przetarg w 2015 r. (na lata 2016–2018), mocno zaniżyła stawki. Teraz najprawdopodobniej – w obliczu braku konkurencji – zaproponuje znaczną podwyżkę.
Trzykrotny wzrost cen?
Otwarcie ofert w przetargu na obsługę korespondencji może być dla 374 sądów i 428 prokuratur w Polsce bolesnym doświadczeniem. Ceny na tego typu usługi bowiem skoczą. I to znacząco. Choć nieznana jest stawka, jaką zaproponuje Poczta Polska, to nieoficjalnie mówi się, że może ona być co najmniej trzykrotnie wyższa od tej, jaką państwowy operator zaproponował trzy lata wcześniej. Wówczas PP, obawiając się utraty kontraktu na rzecz kierowanego przez Rafała Brzoskę InPostu, rzuciła na stół propozycję na 240 mln zł netto (ok. 300 mln zł brutto), czym przelicytowała rywala. InPost (a dokładniej jego spółka PGP) odpadł z konkursu, proponując aż o 180 mln zł droższe usługi. Brzoska grzmiał wówczas, mówiąc o dumpingu Poczty. Fakt jest taki, że jego firma zdobyła w przetargu prawie 68 pkt na 100 możliwych, a zamówienie zgarnęła PP (zdobyła 98 pkt) i odzyskała część rynku, który straciła trzy lata wcześniej. W efekcie przetargu z 2013 r. przesyłki dla wymiaru sprawiedliwości dostarczał bowiem InPost.
Czytaj także: Nowa odsłona wojny InPostu z Pocztą Polską
Po przegranej w 2015 r. Rafał Brzoska wycofał InPost z rynku listów i skupił się na sektorze kurierskim. Państwowy operator został więc praktycznie monopolistą. I nie ukrywa, że musi dziś „urynkowić" stawki na listy rejestrowane krajowe, potwierdzenia odbioru i paczki, które przez kolejne trzy lata zamierzają wysyłać instytucje wymiaru sprawiedliwości. PP usługi dla sądów i prokuratur ma świadczyć od lutego 2019 r. Oczekiwany wzrost cen tłumaczy tym, że teraz – w odróżnieniu od przetargu z 2015 r. – oferta jest dla sądów i prokuratur, a nie samych sądów. Ponadto obsługa tego kontraktu oraz status operatora wyznaczonego wiążą się także z koniecznością utrzymania szerokiej sieci placówek (nawet tam, gdzie pod względem ekonomicznym nie jest to opłacalne), ze zwiększeniem liczby pracowników (od 2016 r. o prawie 3,5 tysiąca) niezbędnych do obsługi zamówienia i z dostosowaniem stawek płacowych do aktualnych wymogów rynkowych.