W Królestwie Niderlandów pojawiła się propozycja wprowadzenia tzw. exit tax czyli podatku o wyjścia. Dla Unilevera, planującego ze względów podatkowych, przenosiny siedziby z Rotterdamu do Londynu oznaczałoby to, jak koncern sam poinformował w poniedziałek, że musiałby zapłacić 11 mld euro podatku. Na razie nie wiadomo jednak, czy propozycja opozycyjnej partii Zielona Lewica zyska poparcie większości w parlamencie. Nie jest również jasne, czy byłaby ona zgodna z prawem Królestwa Niderlandów, jak i z prawem UE. Ocenę doradczą na temat legalności ma wydać Rada Stanu, ale nie ma jeszcze daty ewentualnej decyzji.

- Zarządy uważają, że jeżeli ustawa zostałaby uchwalona w obecnym kształcie i skutkowała obciążeniem podatkowym w wysokości około 11 mld euro, to nie byłaby w najlepszym interesie Unilever – poinformował koncern, w cytowanej przez Reuters, informacji dla akcjonariuszy rozsyłanej przed nadzwyczajnym zgromadzeniem zaplanowanym na 21 września w celu zatwierdzenia ujednolicenia siedziby głównej.

Aktualnie koncern ma dwie siedziby główne – w Londynie i Rotterdamie. Początkowo planował przenieść wszystko do Rotterdamu, jednak nie spodobały mu się plany holenderskiego rządu, którzy postanowił utrzymać 15 proc. podatek od dywidend u źródła. Wielka Brytania nie nakłada takiego podatku.