Światowa wojna o półprzewodniki. Czy Chiny ją wygrają?

Nie ma dnia, aby któryś z wielkich producentów samochodów, smartfonów, czy wyspecjalizowanego sprzętu AGD nie informował o braku dostępności do półprzewodników i związanego z tym spadku produkcji. Wiadomo już, że ten kryzys potrwa jeszcze do końca roku, a może nawet dłużej.

Aktualizacja: 31.07.2021 12:10 Publikacja: 31.07.2021 11:51

Światowa wojna o półprzewodniki. Czy Chiny ją wygrają?

Foto: Bloomberg

Odbiorcy tych komponentów przyznają, że w niektórych przypadkach sami są sobie winni, bo kiedy uderzyła pandemia COVID-19, rezygnowali z dostaw, bo spadały zamówienia, a pracują w systemie just-in-time. Potem jeszcze spłonęła fabryka produkująca półprzewodniki w Japonii, spowolnił transport tych komponentów z Azji, zwłaszcza z Tajwanu, a Chiny wykupowały wszystkie możliwe dostawy. Firmy z tego kraju w 2020 roku wydały na półprzewodniki 350 mld dolarów, czyli więcej, niż na import ropy naftowej – ujawnił „Businessweek". Same produkują podobne komponenty. Ale tylko „podobne", bo nie mają dostępu do najnowocześniejszych zachodnich technologii.

Szefowie europejskich firm importujących półprzewodniki twierdzą, że nie ma sensu budowania zakładów produkujących półprzewodniki bliżej, bo sytuacja się unormuje. Tyle że tak samo było wcześniej z bateriami do samochodów elektrycznych i jednak teraz powstają jedna za drugą. Czy sytuacja się powtórzy?

Czytaj także: Dramat z czipami. Pandemia, sankcje i… wielka pomyłka

Są miliardy, jest poparcie

Chińczycy już teraz zdecydowali się na produkcję, która pozwoliłaby im konkurować z dostawcami takimi jak Intel, Samsung, czy TSMC. Sama decyzja jednak nie oznacza, że stanie się to szybko, w tempie do jakiego Chińczycy przyzwyczaili świat. Dostępność technologii jest nadal utrudniona a zarządzają nią głównie firmy amerykańskie. To właśnie dlatego podczas administracji Donalda Trumpa Huawei Technologies Co. miał taki kłopot z produkcją smartfonów, bo Amerykanie wstrzymali dostawy półprzewodników.

To bardzo zabolało. I to do tego stopnia, że chińskie władze uznały produkcję własnych przewodników za sprawę kluczową. — Dla nas innowacje technologiczne, to nie kwestia przyszłego wzrostu. To sprawa przeżycia — przyznał na spotkaniu z naukowcami chiński wicepremier Liu He . To jego właśnie prezydent Xi Jinping zrobił odpowiedzialnym za wyjście z półprzewodnikowego kryzysu.

Strategia wicepremiera polega teraz na wdrożeniu produkcji półprzewodników trzeciej generacji do której wykorzystywane są węglik krzemu i azotek galu, dzięki czemu elektrony mogą poruszać się szybciej. Czyli byłaby to nowa technologia, a nie jak wcześniej kopiowanie zachodnich sprawdzonych rozwiązań, w czym Chińczycy wcześniej byli bardzo skuteczni. — Takie rozwiązanie pomogłoby im znaleźć się na szybkiej ścieżce rozwojowej – uważa Li-Gang Liu, analityk Citigroup.

Ale korzyści z takiego rozwiązania jest więcej, bo Chiny mają przecież ogromny własny rynek oraz dostępne środki. Na postęp technologiczny do roku 2025 w tym kraju ma zostać wydanych 1,4 biliona dolarów. Na razie na same technologie produkcji półprzewodników poszło 10,8 mld dol., a państwo przeznaczyło dodatkowe 53 mld.

Pieniądze, to nie wszystko

W przeszłości Chińczycy już kilkakrotnie podchodzili do tego tematu i porażka goniła porażkę. Powstały wprawdzie duże firmy takie jak Huahong Group w Szanghaju i Semiconductor Manufacturing International Corp. (SMIC), ale i one nie były w stanie wyprodukować takich półprzewodników, które zadziwiłyby świat. Tymczasem tajwański Semiconductor Manufacturing Co. Produkuje je na takim poziomie, że SMIC jest za nim technologicznie 5-6 lat do tyłu.

Zdaniem Chińczyków zaletą ich programu jest to, że chiński rynek wewnętrzny w zasadzie wchłonie wszystko, co zostanie wyprodukowane. — Ale takie przekonanie nie sprawdziło się już w przeszłości – ostrzega Christopher Thomas z Brookings Institution. Jego zdaniem przeznaczenie tak wielkiej kwoty pieniędzy na rozwój technologiczny spowoduje, że firmy nie będą ze sobą konkurowały i rynek przestanie działać. Jak na razie firmy bardzo się ożywiły. Od stycznia do maja 2021 powstało 17,5 tys. start-upów, trzykrotnie więcej, niż rok wcześniej w tym samym okresie. I wszystkie rywalizują o pieniądze i polityczne nagrody.

I są pierwsze ofiary tego wyścigu. Powstały w 2019 roku Hongxin Semiconductor Manufacturing Co. z Wuhan wydał na inwestycje 20 mld dolarów, dostał państwową dotację i obiecał, że w 2020 dostarczy po 30 tys. półprzewodników. Firma upadła w 2020, zanim wyprodukowała chociaż jeden. Chińska prasa obwiniła o to prywatnego inwestora, który miał wpompować dodatkowy kapitał i wtedy wkroczył rząd nacjonalizując całe przedsięwzięcie. — Taki rozwój sytuacji nie pomaga inwestorom — ostrzega Roger Sheng z Gartner Inc. w Szanghaju. Jego zdaniem nie pomoże tutaj centralne sterowanie, bo ta branża jest wyjątkowo ukierunkowana na rynek. — To nie jest tak, jak wystrzelić rakietę, kiedy wystarczy jedynie połączyć odpowiednie komponenty i wykorzystać najnowocześniejsze technologie. To konieczność kontroli kosztów, wyśrubowana wydajność i wiele innych doskonale ze sobą współpracujących czynników. I w takim przypadku politycy niewiele mogą pomóc — uważa Roger Sheng.

Odbiorcy tych komponentów przyznają, że w niektórych przypadkach sami są sobie winni, bo kiedy uderzyła pandemia COVID-19, rezygnowali z dostaw, bo spadały zamówienia, a pracują w systemie just-in-time. Potem jeszcze spłonęła fabryka produkująca półprzewodniki w Japonii, spowolnił transport tych komponentów z Azji, zwłaszcza z Tajwanu, a Chiny wykupowały wszystkie możliwe dostawy. Firmy z tego kraju w 2020 roku wydały na półprzewodniki 350 mld dolarów, czyli więcej, niż na import ropy naftowej – ujawnił „Businessweek". Same produkują podobne komponenty. Ale tylko „podobne", bo nie mają dostępu do najnowocześniejszych zachodnich technologii.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Biznes
Spółki muszą oszczędnie gospodarować wodą. Coraz większe problemy
Biznes
Spółka Rafała Brzoski idzie na miliard. InPost bliski rekordu
Biznes
Naprawa samolotu podczas lotu
Materiał partnera
Przed nami jubileusz 10 lat w Polsce
Materiał partnera
Cyfrowe wyzwania w edukacji