Szynaka rozbudowuje bazę logistyczną również nad Wisłą. Za miesiąc wraz z otwarciem nowej hali przy centrum handlowym w Iławie łączna powierzchnia magazynowa firmy zwiększy się z obecnych 60 tys. mkw. o kolejne 15 tys. mkw. Konieczne jest jednak także rozbudowanie mocy produkcyjnych. Do połowy przyszłego roku w Nowym Mieście Lubawskim uruchomiona zostanie fabryka o powierzchni 15 tys. mkw.
– Rozbudowa mocy pozwoli nam wypracować dodatkowe 50 mln zł [przychodów – red.] rocznie – informuje Szynaka.
Meblowa grupa ma jednak większe ambicje i patrzy na Wschód – na Białoruś. Jest zainteresowana zarówno rozwijaniem własnych mocy wytwórczych od zera , jak i przejęciami. – Dostaliśmy ciekawą propozycję od białoruskich władz, które chcą coraz mocniej otwierać się na Zachód – mówi Szynaka. Nie odpowiada jednak wprost na pytanie, czy chodzi o zaproszenie do prywatyzacji tamtejszych przedsiębiorstw meblowych.
Europa traci impet
Podstawową bolączką producentów znad Wisły są dziś niskie marże produktów, a także brak rąk do pracy i rosnące jej koszty. – W tym kontekście nie dziwi szukanie przez Szynaka Meble alternatywnych rozwiązań tam, gdzie pensje są relatywnie niższe niż w Polsce – uważa Martin Czyrnia, analityk rynku meblowego z B+R Studio, przygotowującej raporty dla Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli (OIGPM).
Wejście na Białoruś może być dobrym strzałem biznesowym, bo da nie tylko dostęp do tańszej siły roboczej, ale i drewna. – Obecność na Białorusi umożliwi nam także wejście do Euroazjatyckiej Unii Celnej [są w niej także Rosja i Kazachstan – red.] i sprzedaż na rynkach wschodnich – zaznacza Szynaka. Zapewnia, że standardy będą europejskie, bo produkowane przez zakład wyroby będą szły na cały świat.
Zdaniem Czyrni potencjał Starego Kontynentu powoli się wyczerpuje. Dlatego nasi meblarze, wysyłający do innych krajów UE prawie 80 proc. swojego eksportu, powinni intensywnie myśleć o dywersyfikacji źródeł przychodów. Inaczej podczas ewentualnego kryzysu mogą mocno odczuć skutki spadku koniunktury.