Katastrofa w Norylsku: Normy trucizn przekroczone 200 razy

Po wylaniu do rzeki pod Norylskiem na Syberii 21 tysięcy litrów oleju napędowego, norma zawartości szkodliwych substancji w wodzie jest przekroczona ponad 200 razy. Ratownicy nie mogą wywieźć zebranego z powierzchni wód paliwa. Miejsca gdzie dryfuje trująca plama otaczają bagna, nieprzejezdna tundra.

Aktualizacja: 06.06.2020 17:06 Publikacja: 06.06.2020 15:03

Katastrofa w Norylsku: Normy trucizn przekroczone 200 razy

Foto: AFP

„Pobraliśmy próbki wody w ośmiu miejscach. Dopuszczalna zawartości szkodliwych substancji jest przekroczona ponad 200 razy" - dowiedziała się w służbach sanitarnych Norylska agencja RIA Nowosti.

W sobotę przy likwidacji skutków wypływu 21 tysięcy ton oleju napędowego do rzek i ziemi wokół Norylska pracowało ponad pół tysiąca likwidatorów i 120 jednostek specjalistycznego sprzętu, m.in. ratownicy morscy z Murmańska, likwidatorzy-chemicy z Gazprom neftu i Transneftu.

Na rzece Ambarnej zostały ustawione przegrody i maty wychwytujące olej. Dodatkowe przegrody przyleciały z Moskwy specjalnym samolotem Ił-76 resortu sytuacji nadzwyczajnych. Gdzie da się dojechać, usuwana jest skażona gleba i wywożona na czasowe składowisko. Służby szacują, że wszystko to zajmie jeszcze co najmniej dwa tygodnie.

W pobliże miejsca rozlania paliwa, zostały dostarczone zbiorniki mające pomieścić 8 tysięcy ton. Jednak powstają puste, bowiem na razie ludziom nie udaje się dostarczyć do nich zebranego z powierzchni wód oleju.

- Sytuacja nie jest łatwa, choć technologicznie wiemy, co trzeba robić. Problemem jest teren. Wszędzie wokół znajdują się bagna porośnięte tundrą - tłumaczy Aleksandr Czuprian wiceminister resortu sytuacji nadzwyczajnych Rosji.

Gazeta Wiedomosti dowiedziała się, że katastrofy można było uniknąć. Już w 2017 r elektrociepłownia należąca do Norylskiego Niklu prowadziła rozmowy nt. zakupu systemu monitorowania pęknięć w metalu i betonie, zmianę geometrii fundamentów w zbiornikach paliw, turbinach i innych urządzeniach energetycznych znajdujących się na tzw. niebezpiecznych gruntach. Technologia zwana „Prana" pozwala na odległość obserwować sytuację; do tego prognozuje ewentualne problemy z 2-3 miesięcznym wyprzedzeniem. System pracuje już w 22 blokach energetycznych Rosji i Kazachstanu. Ale nie u Norylskiego Niklu. Koncern nie odpowiedział za pytania gazety i w ogóle odmówił komentarza.

Również trzy lata temu państwowa inspekcja technologiczna wykryła zły stan feralnego zbiornika z olejem (liczył sobie już 40 lat), jego niebezpieczne rdzewienie. Nakazała elektrociepłowni usunąć rdzę i zabezpieczyć zbiornik i fundamenty. Nic takiego nie zrobiono.

„Pobraliśmy próbki wody w ośmiu miejscach. Dopuszczalna zawartości szkodliwych substancji jest przekroczona ponad 200 razy" - dowiedziała się w służbach sanitarnych Norylska agencja RIA Nowosti.

W sobotę przy likwidacji skutków wypływu 21 tysięcy ton oleju napędowego do rzek i ziemi wokół Norylska pracowało ponad pół tysiąca likwidatorów i 120 jednostek specjalistycznego sprzętu, m.in. ratownicy morscy z Murmańska, likwidatorzy-chemicy z Gazprom neftu i Transneftu.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Diesel, benzyna, hybryda? Te samochody Polacy kupują najczęściej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Biznes
Konsument jeszcze nie czuje swej siły w ESG
Materiał partnera
Rośnie rola narzędzi informatycznych w audycie
Materiał partnera
Rynek audytorski obecnie charakteryzuje się znaczącym wzrostem
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Materiał partnera
Ceny za audyt będą rosły