– Dlaczego bank-wierzyciel? Z jednej strony banki posiadają wystarczające zasoby, by ocenić realność programu naprawczego, tzn. czy pomysły przedstawione przez firmę na przywrócenie rentowności mają szansę powodzenia – wyjaśnia Stefan Kawalec, autor ekspertyzy, prezes Capital Strategy. – Jednocześnie bank-wierzyciel jest najbardziej zainteresowany, by firma stanęła na nogi, by mógł odzyskać jak najwięcej pieniędzy. Bank będzie mógł wszcząć postępowanie, pod warunkiem, że uwierzy w realność planu ratowania firmy i zadeklaruje wsparcie kredytowe w trakcie procesu restrukturyzacji – mówi nam Kawalec.
Takie pozasądowe postępowanie zapewniłoby firmie czasową ochronę przed wierzycielami, redukcję długu w koniecznych przypadkach, bieżące finansowanie i ewentualną pomoc publiczną. Ciekawe, że podobne rozwiązania obowiązywały w 1993 r., a które pozwoliły ochronić przed niepotrzebną likwidacją tysiące miejsc pracy.
– Dziś mamy do czynienia z podobną sytuacją, gdy olbrzymia liczba firma może stracić zdolność do regulowania swoich zobowiązań. Wśród firm obciążonych nadmiernymi długami będą też takie mające dobre produkty, rynek, zdolne do rentownej działalności i zatrudniające tysiące pracowników. Trzeba im pomóc, w ten sposób wspiera się całą gospodarkę, bo takie firmy są ważną częścią gospodarki – podkreśla Kawalec.
Dodaje, że propozycje pozasądowego postępowania restrukturyzacyjnego są skierowane przede wszystkim do dużych firm i przez to mogą być dla tego sektora bardziej efektywne od propozycji przedstawionych przez rząd.
Są i wątpliwości
Trudno dziś oszacować, ile przedsiębiorstw przez epidemię stanie na skraju wypłacalności i będzie musiało przejść restrukturyzację, by przetrwać. Ale zapewne nie będzie ich mało, wiele firm przez tygodnie kwarantanny miało ograniczone przychody, tych strat nie da się nadrobić, a zaciągnięte pożyczki trzeba zacząć spłacać.
– Ogólnie ideę częściowego odformalizowania postępowania restrukturyzacyjnego należy oceniać pozytywnie – komentuje rządowe propozycje Dominik Maliszewski, prawnik w Euler Hermes. – Tym bardziej że może to odciążyć sądy, które będą się teraz borykać z zaległościami. Ale są też pewne wątpliwości. Choćby takie, że potencjalne „masowe" korzystanie z prostej i kuszącej ścieżki do czasowego „uwolnienia się" od wierzycieli może skutkować powstaniem łańcucha zatorów płatniczych, przyczyniając się do upadłości większej liczby przedsiębiorstw. Należy zatem dobrze rozważyć wszystkie potencjalne skutki proponowanej nowelizacji – dodaje.