Produkcja zmienia się na bardziej modułową. Poszczególne gniazda produkcyjne stają się coraz bardziej niezależne. Roboty mogą korzystać ze zmysłów tak jak człowiek i się uczyć. Dzięki zastosowaniu coraz bardziej zaawansowanej sensoryki mogą "widzieć" i "czuć". . W procesie dążenia do przemysłu 4.0 produkcja staje się coraz bardziej autonomiczna. Roboty mogą niemal samodzielnie podejmować decyzje. Mogą kontrolować jakość czy komunikować się wzajemnie. Mamy roboty uczące się podejmowania detali luzem umieszczonych w koszu. Jeden robot uczy się wyjmować te detale przez 8 godzin. Ale osiem robotów uczy się tego przez godzinę, bo współdzielą wiedzę.
Jak robotyzacja będzie wyglądała za 5 lat?
W japońskiej fabryce FANUC, mimo że bezrobocie w tym kraju jest na poziomie 2,5 proc., jest zatrudnionych kilka tysięcy robotów. Roboty tworzą kolejne niezawodne roboty. Mimo to nie ma obaw, że ludzie staną się niepotrzebni, bo zawsze będzie dużo rzeczy do wykonania. Trzeba się tylko rozwijać.
We wspomnianej Japonii otwarto hotel prowadzony przez roboty.
Japońskie społeczeństwo się starzeje. Aby zapewnić odpowiednią jakość wsparcia osób starszych czy schorowanych, rozwija się też robotyka społeczna.. W przeciwnym wypadku te osoby pozostały by same. Powstają nowe zawody, kreowane są nowe potrzeby. Jest to kolejny krok naszej ewolucji.
Chiny są potęgą jeśli chodzi o roboty. Kupują najwięcej robotów przemysłowych na świecie.
Chiny to niesamowity przykład. Rząd wspiera tam robotyzację. To, co by się u nas przydało, to wspieranie nie tylko kadr, ale również inwestycji w pierwszą robotyzację.
Na razie nie ma żadnych zachęt?
Są, ale niewystarczające.
Może rząd się boi, że wspierając roboty obudzi związki zawodowe? A te boją się, że roboty zabiorą pracę ludziom.
Powinniśmy wspierać zarówno nowe technologie ,jak i ludzi. Jedno bez drugiego nie istnieje.
Robotyzacja to zagrożenie dla rynku pracy?
Nie. Nie ma ani jednego badania, które by to potwierdzało. Mało tego. Wielu inwestorów zagranicznych na terenie Polski, wie że tania siła robocza już się skończyła. Jeśli do tego nie wierzy, że potrafimy zrobotyzować, to myśli o przeniesieniu zakładu do Rumunii. W jednym ze znanych nam zakładów (z kapitałem zagranicznym) produkującym w Polsce metalowe komponenty dla motoryzacji, który stał przed takim zagrożeniem, ludzie powiedzieli „dajcie nam szansę, spróbujemy zrobotyzować". Otrzymali stare roboty od kolegów z zagranicy i wykorzystali je w pełni. Wspieraliśmy ich, by stworzone aplikacje działały jak najlepiej. Kiedy inwestor zobaczył, że robotyzacja przyniosła dużo korzyści, zadecydował, że postawi w Polsce kolejny nowy zakład, również zrobotyzowany. Dzięki temu pracę dostało kolejne 2 tys. osób.
Jest szansa, żebyśmy w Polsce produkowali roboty?
Jak najbardziej. Roboty to nie tylko przemysł, ale też wiele innych gałęzi, w których warto się rozwijać. Ogromny potencjał tkwi w robotyce społecznej, robotach wspomagających prace służb np. ratowniczych czy robotyce procesowej, która kreuje rozwiązania wspierające sektor usług. To są obszary, gdzie najbardziej liczy się pomysł i kreatywność, a nie nakłady. Doskonała przestrzeń do rozwoju polskich startupów. W typową robotykę przemysłową inwestować dzisiaj nie ma już sensu. Nakłady byłyby miliardowe. Trudno byłoby nam konkurować na rynku globalnym. Powinniśmy wspierać te gałęzie przemysłu, które pozwolą nam śmiało konkurować na rynku globalnym. Myślenie tylko o rynku lokalnym jest już niewystarczające, by przedsiębiorstwa mogły się dynamicznie rozwijać.