Polski Instytut Ekonomiczny zbadał skłonność Polaków do udostępniania swoich danych na potrzeby programów publicznych. Mniej niż połowa z nas deklaruje taką gotowość.
Jak wskazuje Ignacy Święcicki, kierownik zespołu gospodarki cyfrowej PIE, w każdym z badanych obszarów (ochrona zdrowia, transport, zużycie energii elektrycznej) ok. 30 proc. respondentów deklarowało negatywne nastawienie wobec przekazania informacji. Tłumaczy to brakiem wiedzy i zaufania do instytucji państwa. – Najmniejszy odsetek osób niezdecydowanych co do tego, czy byłaby skłonna udostępniać swoje dane, jest właśnie w grupie osób z wykształceniem wyższym. Można wnioskować, że zastanawiają się one, co dzieje się z przekazywanymi przez nie informacjami, czy też czytają polityki prywatności usług, z których korzystają – zaznacza ekspert PIE.
Ale Andrzej Targosz, prezes firmy Eventory, były członek OWASP (Open Web Application Security Project) Global Education Committee, nie jest przekonany, że Polacy generalnie niechętnie udostępniają dane osobowe. – Patrząc na liczbę wydawanych przez sklepy czy stacje benzynowe kart lojalnościowych, można wnioskować, że – jeśli nam się to opłaca – chętnie udostępniamy swoje dane. Wszystko zależy od indywidualnego określenia tego, czy wartość, którą dana osoba otrzyma w zamian, jest dla niej wystarczająca. Nie musi ona być materialna, to może być wsparcie w wyznaczeniu szybszej trasy do miejsca docelowego lub nawet prosta informacja o wolnych miejscach parkingowych – wyjaśnia Andrzej Targosz.
Jego zdaniem, to, co można dzisiaj zaobserwować, a co potwierdzają badania PIE, to zupełnie inne podejście młodych ludzi do udostępniania danych. – Mają oni zdecydowanie większe wyczucie, co należy chronić, a co jest informacją niemal publiczną – przekonuje. – Niechętnie udostępniają zatem swój adres zamieszkania, ale adres e-mail nie stanowi dla nich wartości. Co więcej, korzystają z wielu adresów poczty elektronicznej i selektywnie podchodzą do tego, co i komu chcą udostępnić. Jest to w pełni świadome działanie, bo skoro korzystają ze smartfonów, udostępniają informacje o swoim położeniu w czasie rzeczywistym Google'owi czy Apple'owi, to jaki sens ma chronienie adresu e-mail przed udostępnieniem go lokalnej firmie, która na pewno pojedynczych rekordów nie zmonetyzuje – kontynuuje nasz rozmówca.