To wszystko z powodu stwierdzenia przypadków koronawirusa we Włoszech. Pojedyncze przypadki zanotowano już w Wielkiej Brytanii, dokąd wracają pasażerowie azjatyckich rejsów, oraz we Francji. W samych Chinach, skąd epidemia zaczęła się rozprzestrzeniać zachorowało już prawie 75 tysięcy osób, a blisko 2,5 tysiąca zmarło z powodu zarażenia Covid-19.
Czytaj także: Koronawirus uderza w strefę euro. Ostre spadki na giełdach
Włoska blokada
W ostatni czwartek i piątek, kiedy jeszcze nie było wiadomo, że koronawirus rozwija się we Włoszech, w polskich biurach podróży masowo wykupywano wyjazdy na narty we włoskie Alpy i Dolomity.
Ale wiadomo, że będzie tam trudno dojechać w sytuacji, kiedy Austriacy w obawie o rozprzestrzenianie się epidemii zamknęli i przejścia drogowe w Alpach, w tym przejściowo w przełęczy Brenner i wstrzymali kursy pociągów na trasach do Włoch. W poniedziałek od rana kompletna cisza. Włosi odwołali wszystkie imprezy publiczne po tym, jak ujawniono zarażenie koronawirusem u ponad 300 osób, stwierdzono 5 przypadków śmiertelnych. A ponad 50 tys. osób zamieszkujących południowo-wschodnią część Mediolanu otrzymała zakaz podróżowania. Fiat Chrysler Automobiles ograniczyły dostęp do swoich fabryk w Piemoncie i poinformowały o tym swoich dostawców i ewentualnych gości, którzy planowali zwiedzanie fabryk. Ale żaden z zakładów nie został zamknięty.
Czytaj także: Koronawirus: Samolot Alitalii uziemiony na lotnisku na Mauritiusie