Na szczycie UE zapowiada się burzliwy spór o pieniądze

Zaledwie na dwa dni przed nadzwyczajnym unijnym szczytem poświęconym budżetowi na lata 2021–2027 państwa członkowskie okopują się na swoich pozycjach.

Aktualizacja: 18.02.2020 21:28 Publikacja: 18.02.2020 21:00

Na szczycie UE zapowiada się burzliwy spór o pieniądze

Foto: Bloomberg

Wszyscy tworzą wrażenie, że porozumienie – które wymaga jednomyślności – jest na razie niemożliwe. Krytyka propozycji przewodniczącego Rady Europejskiej Charlesa Michela płynie ze wszystkich stron. Państwa korzystające z polityki spójności (jak np. Hiszpania) argumentują, że cięcia wydatków w tej dziedzinie w porównaniu z obecnym budżetem są zbyt głębokie. Obrońcy polityki rolnej, jak Francja, żądają przywrócenia pieniędzy dla farmerów. A zwolennicy oszczędności postulują dalsze cięcie wydatków. – Nikt nie powiedział, że propozycja Michela mu się podoba. Ale to normalne na tym etapie. Przecież nikt nie powie głośno, że jest zadowolony z zabranych mu miliardów – mówi nam jeden z unijnych dyplomatów.

Czytaj także: Morawiecki w Brukseli o budżecie UE. Pieniądze za praworządność?

To jest bowiem sedno problemu: po wyjściu z UE Wielkiej Brytanii, jednego z największych płatników netto, Unia będzie miała budżet mniejszy niż obecnie, co jest rozczarowaniem dla beneficjentów netto, jak Polska, czy krajów korzystających w znacznej mierze z polityki rolnej, jak Francja. Ale ta redukcja budżetu wcale nie zadowala grupy płatników netto tradycyjnie domagających się mniejszego budżetu. Mimo mniejszego limitu wydatków ich wpłaty będą wyższe.

Z naszych nieoficjalnych rozmów wynika, że dyskusja na szczycie będzie się toczyć wokół trzech tematów. Pierwszy to ogólny limit wydatków. Bruksela zaproponowała tu w maju 2018 r. 1,11 proc. dochodu narodowego brutto całej UE, na co grupa oszczędnych – Holandia, Szwecja, Dania i Austria – zareagowały żądaniem obniżenia ambicji do poziomu 1 proc. DNB. W propozycji kompromisu Charles Michel, przewodniczący Rady Europejskiej i gospodarz najbliższego szczytu, przedstawił wręcz poziom 1,74 proc. DNB.

Drugi punkt to równowaga między tzw. tradycyjnymi i nowymi politykami. Te pierwsze to kluczowe dla Polski wspólna polityka rolna i polityka spójności. Te drugie to wydatki na badania naukowe i innowacje, bezpieczeństwo i obronę, politykę zagraniczną, zarządzanie migracją. Kraje beneficjenci netto chcą powiększenia pierwszych, w czym kibicują im niektóre państwa płatnicy, jak Hiszpania, Włochy (które sporo korzystają z polityki spójności) czy Francja, która jest największym biorcą funduszy z WPR.

Z kolei zwolennikami przesunięcia punktu ciężkości w stronę nowych polityk są Niemcy, które chcą więcej wydawać na migrację i innowacje, w końcu – grupa oszczędnych, która z tradycyjnych polityk praktycznie nie korzysta. Michel w swojej propozycji dodał pieniądze na polityki tradycyjne, a znacząco ściął na te nowe.

Dla grupy oszczędnych kluczowe jest też zachowanie rabatów, czyli ustalonych arbitralnie i negocjowanych dwustronnie ulg we wpłatach do wspólnego budżetu.

To będzie drugi ważny punkt sporny. KE zaproponowała, żeby po brexicie wszystkie rabaty powoli likwidować, co spotkało się z oporem krajów z nich korzystających, czyli Holandii, Szwecji, Austrii, Danii i Niemiec. To państwa (poza Niemcami) praktycznie niekorzystające z polityk rolnej i spójności. Dlatego uważają one, że ich pozycja netto powinna być korygowana właśnie rabatami.

Michel wyszedł im naprzeciw i napisał w swojej propozycji, że rabaty są do dyskusji. Ale jakie będą to kwoty i czy będą degresywne – to pozostaje do negocjacji. W porównaniu z obecnym budżetem w pierwszym rozdziale jest znaczący wzrost, z kolei WPR i spójność straciły.

Wreszcie trzeci ważny temat sporów to mechanizm pieniądze za praworządność, czyli możliwość zawieszania unijnych funduszy dla krajów, gdzie kuleje niezawisłość sądownictwa. Michel osłabił propozycję KE tak, że trudniej byłoby ten mechanizm uruchomić. Zwolennicy zasady pieniądze za praworządność mocno go za to skrytykowali.

Szykuje się zatem trudny szczyt, który nie skończy się 20 lutego. Według różnych przewidywań potrwa dwa–trzy dni i nie jest pewne, czy skończy się porozumieniem.

Wszyscy tworzą wrażenie, że porozumienie – które wymaga jednomyślności – jest na razie niemożliwe. Krytyka propozycji przewodniczącego Rady Europejskiej Charlesa Michela płynie ze wszystkich stron. Państwa korzystające z polityki spójności (jak np. Hiszpania) argumentują, że cięcia wydatków w tej dziedzinie w porównaniu z obecnym budżetem są zbyt głębokie. Obrońcy polityki rolnej, jak Francja, żądają przywrócenia pieniędzy dla farmerów. A zwolennicy oszczędności postulują dalsze cięcie wydatków. – Nikt nie powiedział, że propozycja Michela mu się podoba. Ale to normalne na tym etapie. Przecież nikt nie powie głośno, że jest zadowolony z zabranych mu miliardów – mówi nam jeden z unijnych dyplomatów.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Biznes
Czasy są niepewne, firmy nadal mało inwestują
Biznes
Szpitale toną w długach, a koszty działania rosną
Biznes
Spółki muszą oszczędnie gospodarować wodą. Coraz większe problemy
Biznes
Spółka Rafała Brzoski idzie na miliard. InPost bliski rekordu
Materiał partnera
Przed nami jubileusz 10 lat w Polsce