Szkoccy rybacy protestują. „Brexitowa rzeź" grozi bankructwami

Biurokracja związana z przepływem towaru po brexicie sprawia, że rybacy tracą nawet milion funtów dziennie.

Aktualizacja: 19.01.2021 13:16 Publikacja: 19.01.2021 12:32

Szkoccy rybacy protestują. „Brexitowa rzeź" grozi bankructwami

Foto: AFP

Szkoccy rybacy rozpoczęli protest pod siedzibą premiera Wielkiej Brytanii. Ciężarówki ozdobione hasłami „Brexitowa rzeź" czy „Niekompetentny rząd niszczy przemysł rybny" stoją niedaleko Downing Street 10.

Rybacy mają powody do protestu – Scotland Food and Drink, organizacja zrzeszająca między innymi rybaków, szacuje, że branża traci nawet milion funtów dziennie z powodu błędów administracji i zwiększonej biurokracji po brexicie. Błędy urzędników oraz większa liczba dokumentów do wypełniania związana jest z nowymi kontrolami granicznymi i celnymi, które musiały się pojawić po tym, jak Wielka Brytania ostatecznie puściła Unię Europejską. Jednak to wszystko opóźnia i spowalnia handel rybami i owocami morza, a także sprawia, że ceny przeznaczonych na rynek europejski specjałów spadły o 40 do 50 procent.

AFP

- Straty sektora rosną i sytuacja jest pilna – stwierdziła, cytowana przez CNN, Donna Fordyce, CEO Seafood Scotland.

Jedna z firm, która normalnie sprzedawała na rynek UE towar wart milion funtów tygodniowo, dała radę w ostatnim tygodniu dostarczyć swoim kontrahentom produkty warte... 12 tysięcy funtów, czyli ledwie promil tego co zawsze. W związku z czym firma ta nakazała swoim 27 dostawcom zaprzestać połowów. Inna firma, która zwykle wysyłała do Francji codziennie jedną do dwóch ciężarówek pełną żywych homarów, krabów i langust od początku stycznia straciła 90 proc. przychodów. Ratunkiem dla tej firmy jest rynek azjatycki, ale i tak musi zwracać połów do morza, gdyż nie jest w stanie uzyskać od brytyjskich urzędów odpowiednich dokumentów, które umożliwiłyby eksport do Francji.

AFP

- Wywiezienie czegokolwiek z Wielkiej Brytanii do UE jest osiągalne raczej łutem szczęścia – twierdzi Donna Fordyce.

Przedstawiciele branży narzekają na to, o czym wielu ekspertów uprzedzało już od miesięcy – na brak czasu na zapoznanie się z nowymi przepisami. Porozumienie między UE a Wielką Brytanią zawarto w ostatniej chwili, 24 grudnia, a przepisy weszły w życie od 1 stycznia.

Tymczasem premier Boris Johnson zapowiedział, że rząd utworzył fundusz wartości 100 mln funtów na wypłatę rekompensat za biurokratyczne opóźnienia. Obecne problemy Johnson nazwał „problemami z początkiem", a przy tym obwinił zamykanie restauracji w Europie za spadek popytu na brytyjskie ryby.

Zapewnienia premiera oraz zrzucanie przez niego winy na wszystkich poza sobą samym, jak na razie nie działają na szkockich rybaków.

AFP

- Zostaliśmy oszukani przez rząd Westminsteru. To absolutna hańba, to przez co musieliśmy przejść – twierdził Jamie McMillan, dyrektor zarządzający Loch Fyne Seafarms i Loch Fyne Langoustines.

McMillan groził w zeszłym tygodniu, że jeżeli sytuacja dalej będzie tak wyglądać, to wyrzuci zgniłe skorupiaki pod budynek brytyjskiego parlamentu. Na razie nie zrealizował groźby.

Biznes
Praktycznie o przyszłości otwartego oprogramowania. Konferencja Open Source Day 2024 już 18 kwietnia
Biznes
Są unijne kary za łamanie sankcji wobec Rosji. Więzienie i ogromne grzywny
Biznes
Zwrot akcji w sprawie ratowania Poczty Polskiej. Andrzej Duda zablokuje wypłatę?
Materiał partnera
Promocja działań dla wspólnej przyszłości
Biznes
Anna Pruska, prezeska Comarchu: Ekspansja zagraniczna jest dla nas w tym roku kluczowa