Według raportu Izby Obrachunkowej Rosji (odpowiednik polskiego NIK), sytuacja z odpadami pozostaje zła pomimo rządowej reformy śmieciowej. Ponad 90 procent śmieci nadal trafia na poligony i wysypiska. Mniej niż 70 procent odpadów jest poddawanych recyklingowi. Składowiska są najczęściej stare, nieprzystosowane do tak dużych ilości odpadów, szkodzą przyrodzie: zatruwają powietrze, wodę i glebę.

„Sytuacja na oficjalnych wysypiskach jest bliska krytycznej. Przy obecnych stopach wzrostu składowanych odpadów (1–2 procent rocznie) w 32 regionach ich moce zostaną wyczerpane do 2024 r., a w 17 z nich - do 2022 r. Do tego większość regionów po prostu nie ma możliwości utworzenia nowych składowisk ”, czytamy w raporcie Izby, cytowanym przez gazetę Kommiersant.

Audytorzy zwrócili uwagę, że nie jest możliwe zlikwidowanie wszystkich składowisk w granicach miast. A taki cel postawił przed rządem Władimir Putin w programie Czysty Kraj. Program zakłada likwidację i rekultywację zaledwie 191 składowisk. Tymczasem według danych Rosprirodnadzor (nadzór środowiskowy), w momencie uruchamiania ogólnopolskiego projektu w regionach znajdowało się 8323 składowiska, z czego 916 w granicach miast.

Jak wcześniej informowała gazeta Kommiersant, 11 rosyjskich regionów jest na skraju śmieciowej katastrofy: na legalnych wysypiskach miejsca starczy na mniej niż rok. Tak jest na najcenniejszych przyrodniczo obszarach Rosji - Kamczatce, Buriacji (tutaj znajduje się wyjątkowe jezioro Bajkał), Jakucji i Krasnodarze, a także w obwodzie omskim na Uralu i wołgogradzkim.

Wobec krytycznej sytuacji z odpadami, Kreml zgodził się, by wymienione regiony do 2023 roku wykorzystywały jako tymczasowe składowiska śmieci, miejsca, które nie spełniają wszystkich wymagań środowiskowych i technicznych. Ekolodzy alarmują, że taka decyzja, zamiast inwestycji w nowoczesne składowiska i zakłady utylizacji, doprowadzi do zniszczenia najcenniejszych obrazów Rosji.