Antyrządowe protesty w Hongkongu, dawnej brytyjskiej kolonii mającej obecnie specjalny status administracyjny w obrębie Chińskiej Republiki Ludowej, doprowadziły już gospodarkę okręgu do recesji. Protestujący skupiają się przede wszystkim na paraliżowaniu Hongkongu – blokowane były drogi dojazdowe do lotniska, blokowano centrum Hongkongu, a obecnie starcia z policją na terenie Uniwersytetu Chińskiego doprowadziły do takiego zagęszczenia ruchu, że wiele dróg jest praktycznie nieprzejezdnych. To wszystko doprowadziło do tego, że dzielnica Tai Po jest w dużej mierze odcięta od zaopatrzenia.

Z pewnością problemy z zaopatrzeniem mają miejscowe lokale sieci McDonald’s. Jak informuje South China Morning Post bary są pozbawione niektórych rodzajów bułek do hamburgerów czy możliwości robienia dla swoich klientów popularnych w Hongkongu McMuffinów z kiełbasą. Pracownik baru w Kwong Fuk Estate zdradził gazecie, że kierownictwo radzi sobie zdobywając cześć zaopatrzenia z innych barów, do których ciężarówki są w stanie dotrzeć, ale i tak co chwilę brakuje składników.

- Korki uniemożliwiły naszym ciężarówkom dostanie się do dzielnicy. Nasz kierownik odezwał się do innych lokali w pobliżu i był w stanie zdobyć zapasy zeszłej nocy. Ale i tak może ich zabraknąć w dowolnym momencie, jeżeli nie pojawi się zaopatrzenie – mówił pracownik dziennikarzom.

Problemom globalnej sieci fast food łatwiej przebić się do mediów, ale nie tylko McDonald’s ma w Tai Po kłopoty z zaopatrzeniem. Również lokalne restauracje przestają mieć możliwość przygotowywania posiłków, a niektóre zostały już zamknięte. Puste są także półki w miejscowych sklepach, które dodatkowo pomogli „oczyścić” mieszkańcy, którzy we wtorek, gdy zaczęły się blokady, wykupili produkty na zapas.

Kierownicy sklepów w dzielnicy zachowują optymizm i spodziewają się, że choć z opóźnieniami, to zaopatrzenie dotrze w końcu do ich placówek.