Chiński resort handlu nie podał danych za poszczególne miesiące, ale z wyliczeń dziennika „South China Morning Post” wynika, że w sierpniu napłynęło do Chin z Hongkongu 7,53 mld USD w bezpośrednich inwestycjach zagranicznych. Był to wzrost o 29,2 proc. w porównaniu z takim samym miesiącem zeszłego roku. W lipcu napływ ten sięgnął 5,28 mld USD, wobec 5,35 mld USD w takim samym miesiącu rok wcześniej. W czerwcu, czyli w miesiącu, w którym zaczęły się protesty, wyniósł on 12,19 mld USD, wobec 11,85 mld USD przed rokiem.

Patrząc na te dane należy pamiętać, że decyzje o bezpośrednich inwestycjach zagranicznych są często podejmowane z wielomiesięcznym wyprzedzeniem, ale już samo to, że nie doszło do fali wycofywania się z nich może świadczyć o odporności Hongkongu na wstrząsy polityczne.

Wiele z bezpośrednich inwestycji zagranicznych trafiających do Chin przez Hongkong ma swoje źródło w… Chinach. Chińscy przedsiębiorcy tworzą specjalne wehikuły inwestycyjne w Hongkongu (który jest Specjalnym Regionem Administracyjnym ChRL, rządzącym się własnymi prawami i traktowanym jako odrębna gospodarka), a następnie za ich pomocą inwestują w Chinach i przy okazji korzystają z ulg oraz przywilejów dla obcego kapitału.