Decyzja Waszyngtonu o oddelegowaniu ok. 750 urzędników z działu handlowego do pionu imigracyjnego, w związku ze wzrostem liczby rodzin starających się o azyl w USA, doprowadziła do powstania zatorów w najważniejszych punktach granicznych, przez które przechodzą dziennie towary o wartości 1,7 mld dolarów.

- Sytuacja w Ciudad Juarez jest bardzo poważna, bo podzespoły samochodowe trafiają do zakładów w Stanach i oczywiście stwarzają zagrożenie dla działalności tych zakładów — stwierdził przewodniczący Meksykańskiego Zrzeszenia Przemysłu Samochodowego AMIA, Eduardo Solis.

Przemysł samochodowy w Ameryce Płn. jest mocno zintegrowany, wiele części i elementów przekracza granice kilkakrotnie zanim zostaną zamontowane w pojazdach. Na 17 godzin przed otwarciem przejścia po stronie amerykańskiej w El Paso, w Ciudad Juarez utworzyła się długa kolejka ciężarówek, które chciały uniknąć losu 7500 innych, którym nie udało się wjechać do Stanów w ubiegłym tygodniu — poinformował Reutera wiceprezydent północnego działu Meksykańskiej Izby Transportu Frachtu, Manuel Sotelo.

Zwykle połowa takiej liczby przekracza co tydzień granicę w tym punkcie z ładunkiem części do samochodów i samolotów, lodówek, pralek, telewizorów, telefonów komórkowych i komputerów. — To nie jest normalne. Nigdy wcześniej nie widzieliśmy tego w Ciudad Juarez — powiedział Sotelo.

Mimo dużych kosztów niektórzy meksykańscy eksporterzy zaczęli korzystać z transportu lotniczego, aby unikać kilometrowych kolejek na granicy. — Korzystamy z samolotów czarterowych, które kosztują od 35 tys. do 100 tys. dolarów zależnie od wielkości i rodzaju towaru — stwierdził szef izby przemysłowej INDEX w Ciudad Juarez, Pedro Chavira.