Nie wszystkie nowe zasady funkcjonowania państwa wymagają debaty parlamentarnej i zatwierdzenia nowych ustaw, ale wiele z nich trzeba będzie zmienić. Nie wiadomo chociażby, czy Brytyjczycy zmienią zasady postępowania wobec epidemii chorób zakaźnych czy też nadal będzie tutaj obowiązywało prawo europejskie.
— Pozostało jeszcze naprawdę wiele do zrobienia, mimo że pracujemy dzień i noc – mówił w rozmowie z „Daily Mail” Jeremy Hunt, minister spraw zagranicznych. — Ale powinniśmy zdążyć— dodał. I natychmiast 31 stycznia poinformowano, że w pracach Parlamentu nie będzie zwyczajowej dwutygodniowej przerwy. — To wspaniała decyzja, która da nam dodatkowy czas — komentował dzień później Hunt.
Czytaj także: Kolejne zagrożenia brexitu. Zdrożeją pomidory, Unilever robi zapasy lodów
Pracujących nad ustawami podzieliły np. zdania dotyczące importu kocich i psich skór, nawozów sztucznych, sankcji nałożonych na Iran, podejścia do ochrony środowiska, w tym walki z zanieczyszczeniem powietrza, obowiązek korzystania z pasów bezpieczeństwa, utrzymanie systemu miar i wag, a także problemy z magazynowaniem żywności. Dotychczas w tych wszystkich przypadkach Brytyjczycy zastanawiają się, czy nie zmienić obowiązującego prawa.
Ogółem dyskusji musi zostać poddane ok. 600 instrumentów, nad którymi dyskusja jeszcze się nie rozpoczęła, 365 z nich znalazło się w Parlamencie. Każdy z pojedynczych dokumentów waży ponad 2,5 kg, a sama poprawka dotycząca bezpieczeństwa żywności ma 369 stron.